Stworzyli
coś z niczego. Kupę złomu (plus Lgendę) przerobili na znane i odwiedzane w
Polsce miejsce.
Jak
można wyczytać na stronie internetowej Parku, powstał on z inicjatywy i na wniosek mieszkańców sołectwa Blizna przy
poparciu Rady Gminy w Ostrowie. Inwestycja jest odpowiedzią na oczekiwania
turystów i ludzi zainteresowanych historią.
Głównym celem utworzenia Parku
jest ocalenie od zapomnienia prawdy historycznej o miejscu, które
odegrało bardzo dużą rolę w historii II wojny światowej oraz późniejszym
kształtowaniu techniki wojskowej. Park powstał dokładnie w terenie autentycznej
lokalizacji niemieckiego poligonu broni rakietowej V1 i V2.
Dało się? Ano dało się.
Więc wróćmy do Mielca. Czy Mielec ma w sobie taką legendę, którą można by
przerobić na wielki zmaterializowany mielecki event? Na coś takiego, co można
by wpisać
na stałe w pejzaż miasta, w
harmonogram jego istnienia, co spowodowałoby – jeżeli choćby nie tłumne – zainteresowanie
naszym miastem właśnie w kontekście tego czegoś?
Już słyszę głosy: zbudujmy Muzeum Lotnictwa i Kosmonautyki. Ja nie mówię
nie, choć zupełnie w sukces takiej, kilkudziesięciomilionowej, kosztochłonnej
inwestycji nie wierzę.
Mamy w Mielcu dwa minimuzea z dwoma dyrektorami. No i co?
A do tego żeby zachować pamięć o mieleckiej historii w jej żydowskiej
części, mamy wolontariuszkę z Tarnowa wspieraną przez Pana Stanisława
Wanatowicza.
A przecież wojenny Mielec ma niesłychanie bogatą historię. Był siedzibą
jednego z największych obozów szkoleniowych wojska niemieckiego, gdzie ponoć
jednocześnie mogło mieszkać, wypoczywać, ćwiczyć, choćby 20 tys. żołnierzy. Był
miejsce dużego obozu pracy dla Żydów przy zakładach lotniczych, miejscem obozu
junackiego, a w pobliżu istniały inne obozy pracy, o których wiedzą tylko
nieliczni.
Czy naprawdę parzy nas ta przeszłość? Czy nigdy niczego z nią nie będziemy
próbowali uczynić? Czy zawsze będziemy trwali w takim nadętym fałszywym
patriotyzmem bezczasie? Zapominając o połowie naszej mieleckiej, choć
żydowskiej, historii. Zapominając o wojennym czasie, o jego skomplikowaniu,
udając, ze jest 1 września
1939 i 6
sierpnia 1944. Chociaż ten 6 sierpnia, i ten ruski cmentarz, jest już nam
bardzo nie na rękę.
Pytam więc, czy znajdzie się w Mielcu taki „wariat” który odważy się mieć
taki szalony pomysł jak mieszkańcy sołectwa Blizna? Nie na zasadzie pana
radnego z PiS, który zgłasza wniosek: zróbcie coś, bo ja bywam w świecie i
wiem, iż się da.
Ja może nie bywam w świecie, tylko w Bliźnie, i widzę, iż tam się dało.
No to by było na tyle refleksji po mojej wycieczce z Kazimierzem, Heleną,
Radosławem i Anną Marią do Parku Historycznego Blizna.
Ps. A koniki polskie znowu z lasu nie wyszły.
Ps 2 Może Zamiast muzeum lotnictwa sprowadzić kilka złomowych samolotów i
postawić dzieciom na wielkim placu, by po nich łaziły. A do tego sprowadzić
trochę starych pojazdów wojskowych etc.
Tak, tak, wiem BHP.
Spadnie które,
złamie coś i kłopot straszny. Tak jak spadnie z nowej kładki do Wisłoki
Tylko iż w Bliznie nie spadają.