„Wojskowy, który uzyska mandat radnego, nie straci pracy w armii. Ale jeżeli dostanie się do Sejmu lub Senatu, będzie musiał z wojska odejść. Resort obrony wyjaśnia przepisy. Trzy lata temu Rafał Kowalik stał się bohaterem artykułu w „Rzeczpospolitej”, gdy został usunięty z Wojsk Obrony Terytorialnej, bo był radnym gminy Szczebrzeszyn. _Chcę dalej być żołnierzem i radnym. Pozwala mi na to konstytucja, ale blokują przepisy wojskowe i samorządowe_ mówił Kowalik, który napisał w petycję do Sejmu. Zwracał w niej m.in. uwagę na to, iż w przypadku zwolnienia ze służby żołnierza radnego, rada gminy, w której on zasiada, nie musi wyrażać zgody na zwolnienie z pracy, jak ma to miejsce w przypadku innych radnych. Jego zdaniem może to wzbudzać „uzasadnione wątpliwości żołnierza zawodowego uzyskującego mandat radnego co do jego praw i obowiązków związanych z wykonywaniem mandatu radnego”. O możliwość kandydowania w wyborach różnych szczebli żołnierzy zapytali niedawno resort obrony posłowie PiS Paweł Sałek, Mariusz Błaszczak i Waldemar Andzel. Wskazali m.in., iż w obliczu nieustającego zagrożenia przy wschodniej granicy Polski „ważny jest proces zachęcania młodych obywateli do służby wojskowej”. „Kierownictwo MON powinno robić wszystko, aby utrzymać popularność Wojsk Obrony Terytorialnej oraz dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej” - napisali w interpelacji. Stwierdzili, iż „w myśl bardzo dobrej promocji czynnej służby wojskowej, takiej jak: WOT, aktywna rezerwa, dobrowolna zasadnicza służba wojskowa, ważne jest, aby radni samorządów terytorialnych, np. radni sejmików wojewódzkich, radni powiatów, radni miast, radni dzielnic, radni gmin, których jest łącznie blisko 47 000 osób, byli ambasadorami takiej promocji służby wojskowej i sami będąc żołnierzami wybranej czynnej służby wojskowej, zachęcali mieszkańców do wstąpienia do Wojska Polskiego”.”
Piątkowy przegląd mediów; Ukraińcy chcą negocjacji; Kreml planuje rozbiór Ukrainy z Polską
„Wojskowy, który uzyska mandat radnego, nie straci pracy w armii. Ale jeżeli dostanie się do Sejmu lub Senatu, będzie musiał z wojska odejść. Resort obrony wyjaśnia przepisy. Trzy lata temu Rafał Kowalik stał się bohaterem artykułu w „Rzeczpospolitej”, gdy został usunięty z Wojsk Obrony Terytorialnej, bo był radnym gminy Szczebrzeszyn. _Chcę dalej być żołnierzem i radnym. Pozwala mi na to konstytucja, ale blokują przepisy wojskowe i samorządowe_ mówił Kowalik, który napisał w petycję do Sejmu. Zwracał w niej m.in. uwagę na to, iż w przypadku zwolnienia ze służby żołnierza radnego, rada gminy, w której on zasiada, nie musi wyrażać zgody na zwolnienie z pracy, jak ma to miejsce w przypadku innych radnych. Jego zdaniem może to wzbudzać „uzasadnione wątpliwości żołnierza zawodowego uzyskującego mandat radnego co do jego praw i obowiązków związanych z wykonywaniem mandatu radnego”. O możliwość kandydowania w wyborach różnych szczebli żołnierzy zapytali niedawno resort obrony posłowie PiS Paweł Sałek, Mariusz Błaszczak i Waldemar Andzel. Wskazali m.in., iż w obliczu nieustającego zagrożenia przy wschodniej granicy Polski „ważny jest proces zachęcania młodych obywateli do służby wojskowej”. „Kierownictwo MON powinno robić wszystko, aby utrzymać popularność Wojsk Obrony Terytorialnej oraz dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej” - napisali w interpelacji. Stwierdzili, iż „w myśl bardzo dobrej promocji czynnej służby wojskowej, takiej jak: WOT, aktywna rezerwa, dobrowolna zasadnicza służba wojskowa, ważne jest, aby radni samorządów terytorialnych, np. radni sejmików wojewódzkich, radni powiatów, radni miast, radni dzielnic, radni gmin, których jest łącznie blisko 47 000 osób, byli ambasadorami takiej promocji służby wojskowej i sami będąc żołnierzami wybranej czynnej służby wojskowej, zachęcali mieszkańców do wstąpienia do Wojska Polskiego”.”