Poziom piotrkowskich portali i wydawnictw papierowych zawsze był bardzo niski. Pewną ulgę przyniosła likwidacja miejskiej redakcji „Dziennika Łódzkiego” i rozwiązanie umów o pracę z Aleksandrą Tyczyńską, Karoliną Wojną, Katarzyną Renkiel oraz naturalne zakończenie współpracy z byłym funkcjonariuszem ORMO Pawłem Lareckim. kilka zmieniło się w pozostałych miejscach zajmujących się dystrybucją informacji.
Z okazji 81. rocznicy wybuchu powstania warszawskiego w lokalnych serwisach internetowych pojawiły się materiały prasowe dotyczące obchodów tego bolesnego wydarzenia.
Wolski
W portalu „epiotrkow.pl” opublikowano tekst pt. „W Piotrkowie też upamiętnili powstańców warszawskich”. Jego autorem jest dr Artur Wolski, magister historii, doktor nauk społecznych w

Dr Wolski rozpoczyna swój wywód od stwierdzenia: „W Piotrkowie Trybunalskim, mimo iż miasto nie było bezpośrednio miejscem walk Powstania Warszawskiego, zamieszkiwali i działali żołnierze, którzy nim brali w nim udział” – (pisownia oryginalna).
To oczywisty przełom w badaniach nad wszystkimi zrywami niepodległościowymi, jakie miały miejsce na ziemiach polskich. Już teraz można zaryzykować tezę, iż przez Piotrków nie przetoczyły się powstania śląskie czy wielkopolskie.
Po takim wstępie łatwo się zorientować, iż nauczyciel akademicki posiada bogatą wiedzę i umiejętność analitycznego rozumowania.
Styl autora to mieszanka podręcznika do WOS-u i relacji z sesji rady miasta. Czytając jego wywód, można odnieść wrażenie, iż głównym bohaterem jest nie historia, ale lista gości – prezydent, wicemarszałek, delegacje, stowarzyszenia, partie, organizacje.
Wolski daje wyraźnie do zrozumienia, iż sam nie wie, czy stworzył sprawozdanie czy artykuł opłacony przez urzędników z publicznych pieniędzy, jakich pełno w mediach gminnego barona prasowego (czytaj: > „Stachaczyk. Teraz gramy Kamieńsk i… jest problem”).
W dalszej części tekstu próbuje ratować narrację, przywołując sylwetki powstańców, którzy znaleźli się w Piotrkowie. Teofila Budzanowskiego obsadził w roli lokalnego kombatanta-nauczyciela, a porucznik Adolf Pilch z oddziałem dołączył do regionalnego pułku – co prawdopodobnie miało nadać wydarzeniu lokalną „głębię historyczną”. Ale nie oszukujmy się, to zabiegi rodem z PRL-owskich tablic pamiątkowych: odrobina faktów, dużo pompy i koniecznie odniesienie do miejscowej szkoły.
Historyk-politolog całkowicie pominął fakt, iż Budzanowski był dyrektorem liceum w najbardziej ciemnych latach stalinowskich i w 1950 roku został aresztowany przez UB. Na rehabilitację musiał czekać aż do październikowej odwilży. Do szkoły powrócił w 1957 r. na dwa krótkie lata, zmarł w 1959 roku.
Przykład Budzanowskiego wskazuje, iż Wolski, jako magister historii, pisząc, iż „w Piotrkowie, podobnie jak w innych miastach, Powstańcy Warszawscy organizowali się, integrowali z lokalną społecznością i podejmowali różne formy aktywności. Mogło to obejmować działalność w organizacjach kombatanckich, edukacyjną, kulturalną czy pomocową” – (pisownia oryginalna) nie orientuje się w realiach powojennej Polski. Nie ma więc słowa o autentycznych losach tych ludzi, o ich powojennym życiu, traumach, represjach.
Płomień intelektu doktora Wolskiego od dawna rozświetla nie tylko zaczadzoną redakcję „epiotrkow.pl” i radia Strefa FM, ale jest potężnym wkładem w budowanie świadomości historycznej miasta. To właśnie od przedstawicieli Akademii Piotrkowskiej miejscowe elity winny czerpać wiedzę.
Krak
Jarosław Krak w „piotrkowski24.pl” zrezygnował z eksploracji swojej wiedzy historycznej i w notatce „Piotrków Trybunalski pamięta o godzinie „W”. Hołd dla bohaterów Powstania Warszawskiego” skupił się na wymienieniu nazwisk decyzyjnych urzędników i samorządowców. Całkowicie zlekceważył inne osoby biorące udział w uroczystości, jako nieistotne z jego punktu widzenia. A jaki to punkt? Wystarczy zapoznać się z artykułem pt. „Piotrków. Jarosław Krak. Jak sprzedać się za 852 złote”.
Autora można określić mianem erudyty. Nieustannie poszerza swoje horyzonty. Niedawno, jako członek Miejskiej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, przeszedł szkolenie dotyczące kontroli podmiotów korzystających z zezwoleń na sprzedaż napojów alkoholowych. jeżeli jego edukacja będzie przez cały czas tak dynamiczna może dostrzeże, iż w zdaniu, które wypłynęło z jego prefrontal cortex:
Punktualnie o godzinie 17:00, w tak zwanej Godzinie W, oddali hołd bohaterom i ofiarom największego zrywu niepodległościowego w historii Polski.
znajduje się jedna nieścisłość i poważny błąd merytoryczny. Póki co ten obowiązek bierze na siebie niżej podpisany i wyjaśnia:
Godzina „W” – to tajna nazwa (kryptonim) operacji wojskowej utrwalony w źródłach historycznych, więc użycie zwrotu „tak zwana” jest nie tylko niestosowne, ale i podważające jej autentyczność. To tak, jakby napisać: „tak zwany prezydent Piotrkowa”.
Największy zryw niepodległościowy w historii Polski – w powstaniu warszawskim uczestniczyło ok. 40-50 tys. żołnierzy; w listopadowym (1830-1831) liczba ta wynosiła ok. 70-100 tys, a w największą polską rewoltę – insurekcję kościuszkowską (1794) – zaangażowanych było 150-200 tys. powstańców (w tym regularne wojsko, ochotnicy, pospolite ruszenie). Twierdzenie Kraka jest fałszywe, to nie tylko brak elementarnej wiedzy historycznej, ale także nieumiejętność korzystania ze źródeł.
Co łączy Wolskiego i Kraka?
Pierwszą cechą wspólną jest błyskotliwa inteligencja oraz takie drobiazgi jak niestaranność językowa i luki w zasobie informacji. Wolski, jeżeli nie plagiatuje innych autorów (czytaj: > „Artur Wolski – następny plagiator z „epiotrkow.pl”) ma poważne problemy z konstrukcją stylistyczną tekstów wykraczających poza proste notatki prasowe. Temu tematowi „Gazeta Trybunalska” poświęci obszerniejszy materiał. Podjęte zostały także starania w celu dotarcia do pracy magisterskiej Wolskiego, znajdującej się w archiwum UJK w Kielcach, aby skonfrontować jej treść z dostępnymi źródłami. Również dysertacja doktorska wykładowcy Akademii Piotrkowskiej będzie przedmiotem analizy eksperta z Uniwersytetu Warszawskiego.
Impertynencki plagiat w wykonaniu Kraka, jeszcze jako autora publikującego w portalu Stachaczyka, został przedstawiony przez „GT” w materiale pt. „Jarosław Krak – kolejny plagiator z „epiotrkow.pl” przyłapany na gorącym uczynku”.
Poza tym obaj piszący od lat posiłkują się kalką językową stworzoną przez wspomnianą wyżej Karolinę Wojnę. To ona, jako pierwsza, użyła zwrotu „pomnik Grobu Nieznanego Żołnierza”. Termin ten jest nieustannie powielany w gminnych mediach począwszy od „piotrkowski24.pl” skończywszy na stronie internetowej magistratu – „piotrkow.pl”.
W Piotrkowie Trybunalskim nie ma i nie było Grobu Nieznanego Żołnierza. Grób – to miejsce, gdzie znajdują się szczątki lub prochy zmarłego lub zmarłych. I taki właśnie jest np. Grób Nieznanego Żołnierza w Warszawie. W Piotrkowie, na placu Tadeusza Kościuszki, istnieje pomnik Nieznanego Żołnierza, zamiennie można używać nazwy: pomnik upamiętniający Nieznanego Żołnierza lub poświęcony Nieznanemu Żołnierzowi. Już w roku 2017 red. Kozielski pisał o tym w notatce „Piotrków. Pomnik Nieznanemu Żołnierzowi – czas na zmiany”.
K. Wojna nie dość, iż sformułowała mijające się z prawdą historyczną pojęcie, zapisała się w annałach piotrkowskiego piśmiennictwa jako autorka koszmarka językowego jakim jest „pomnik grobu” – zwrot nielogiczny, niepoprawny. Nieświadomie przekazała to zatrute określenie takim osobnikom jak Wolski, Krak i inni.
→ M. Baryła
9.08.2025
• collage: barma / Gazeta Trybunalska