Podwodna Akademia

polska-zbrojna.pl 2 miesięcy temu

Takiego ośrodka nie ma w całej Europie. Przy Akademii Marynarki Wojennej zostało uruchomione Akademickie Centrum Technologii Podwodnych, które połączy zadania placówki szkoleniowej i badawczej. Stanie się też ważnym elementem w natowskim systemie ratowania załóg uszkodzonych okrętów podwodnych i nurków wojskowych.

Basen o głębokości 12 m został wyposażony w ruchomą platformę, którą można opuścić do samego dna. Pojawi się tam również dzwon nurkowy. – Po jego całkowitym zanurzeniu do dna zbiornika pozostaną jeszcze 4 m. Nurkowie będą mogli swobodnie opuścić dzwon i realizować kolejne zadania. Mało tego, jeżeli zajdzie taka potrzeba, prosto z jego wnętrza przejdą do komory dekompresyjnej – wyjaśnia kmdr rez. dr hab. Adam Olejnik. Basen stanowi integralną część Akademickiego Centrum Technologii Podwodnych (ACTP). Ośrodek został uruchomiony w początkach września 2024 roku. I jak zapewnia kmdr rez. dr hab. Adam Olejnik, który stoi na jego czele, drugiej takiej placówki próżno szukać w całej Europie.

REKLAMA

Jak oddycha sztuczne płuco

Projekt nabierał kształtów przez osiem lat. – W 2016 roku zorganizowaliśmy konferencję z udziałem przedstawicieli marynarki wojennej, wojsk lądowych i specjalnych. Wszystkie te rodzaje sił zbrojnych mają w swoich szeregach nurków. Dyskutowaliśmy więc o potrzebie powołania placówki, która wspierałaby ich szkolenie, ale też zajmowała się pracami badawczymi – wspomina kmdr rez. dr hab. Olejnik. Pomysł został podchwycony przez resort obrony. – Wspólnie z kmdr. Andrzejem Ogrodnikiem, wówczas szefem oddziału ratownictwa Inspektoratu MW, dostaliśmy od wiceministra obrony zadanie, by opracować koncepcję takiego ośrodka – opowiada kmdr rez. dr hab. Olejnik.

Ostatecznie plan został zaakceptowany. Budowa placówki ruszyła w 2021 roku. Po niespełna trzech latach Akademickie Centrum Technologii Podwodnych rozpoczyna działalność. – Ośrodek będzie jeszcze sukcesywnie doposażany. Pełną gotowość operacyjną osiągniemy prawdopodobnie w 2027 roku. Mamy opracowaną koncepcję rozwoju i działania placówki zaakceptowaną przez MON. Dokument stał się podstawą uruchomienia finansów na rozpoczęcie budowy – podkreśla szef placówki. Zanim jeszcze ACTP zostało oficjalnie otwarte, na 12-metrowym basenie nurkowali podchorążowie Akademii Marynarki Wojennej oraz nurkowie wojsk specjalnych. W przypadku podchorążych była to część praktyk prowadzonych przez specjalistów z pobliskiego Ośrodka Szkolenia Nurków i Płetwonurków Wojska Polskiego (OSNiP).

Co zatem docelowo znajdzie się w ACTP? Sercem placówki będzie nowoczesna hala komorowa, składająca się z różnego typu komór dekompresyjnych – pobytowej, przejściowej, leczniczo-ewakuacyjnej i roboczej, przystosowanej do częściowego zalania. Tworzą one unikatowy symulator, który pozwala nurkom przyzwyczajać organizmy do pobytu na dużych głębokościach. Podczas cyklu szkoleniowego operatorzy będą stopniowo podwyższać ciśnienie w jego wnętrzu, a powietrze zamieniać na mieszaniny oddechowe. W ten sposób stworzą warunki odpowiadające tym, jakie panują od kilkudziesięciu do choćby 300 m pod powierzchnią. Po upływie wyznaczonego czasu ciśnienie zacznie być stopniowo obniżane, po czym nurkowie zostaną wyprowadzeni na powierzchnię. Podstawowy cykl szkoleniowy potrwa minimum tydzień, ale w skrajnych przypadkach nurkowie mogą spędzić w symulatorze choćby 28 dni.

Sercem placówki będzie nowoczesna hala komorowa, składająca się z różnego typu komór dekompresyjnych – pobytowej, przejściowej, leczniczo-ewakuacyjnej i roboczej, przystosowanej do częściowego zalania.

Tymczasem w ośrodku zostały już zainstalowane dwie inne komory. Nowoczesna aparatura umożliwi podwyższanie w nich ciśnienia do stanu panującego odpowiednio na głębokościach 200 i 500 m. Pierwsza posłuży do testowania aparatów nurkowych. Urządzenia będą w niej podłączane do sztucznych płuc imitujących oddech nurka. Następnie samo wnętrze zostanie zalane, specjaliści zaś rozpoczną obserwacje i analizy.

Druga z komór jest przeznaczona do sprawdzania wytrzymałości innego rodzaju sprzętu, który nurkowie wykorzystują podczas prac na dużych głębokościach – choćby obudowy kamer czy elektroniki instalowanej na pojazdach podwodnych. – Obydwie komory były już wcześniej wykorzystywane w pracowni Katedry Technologii Prac Podwodnych. Spisywały się bardzo dobrze. Teraz przenieśliśmy je do nowego ośrodka – wyjaśnia kmdr rez. dr hab. Olejnik.

ACTP to wspomniany już basen, który prócz dzwonu nurkowego, niedługo wzbogaci się także o symulator zatopionego czołgu lub wozu bojowego. Makieta będzie umieszczana na ruchomej platformie i wraz z załogą opuszczana na dowolną głębokość. Dzięki niej żołnierze poćwiczą techniki ewakuacji z zalanego pojazdu. Taki test musi zaliczyć każdy członek załogi. Bez tego nie zostanie dopuszczony do przeprawy przez rzekę bądź kanał.

W dopiero co uruchomionej placówce znalazły się również pracownie i laboratoria, gdzie naukowcy będą pracować nad modelami nowych aparatów nurkowych, mieszaninami gazów czy nowatorskimi rozwiązaniami w dziedzinie pojazdów podwodnych. Centrum to wreszcie pełnoskalowe ambulatorium medyczne z dwoma stanowiskami o standardzie intensywnej terapii do zabezpieczenia eksperymentów z udziałem ludzi oraz do ratowania nurków. – O atutach ośrodka można by mówić jeszcze długo. Pewne jest wszakże jedno: budujemy placówkę unikatową, a przy tym prawdziwie wielofunkcyjną – podkreśla szef ACTP.

Podchorąży znaczy nurek

Nurkowanie to dziedzina, na którą Akademia Marynarki Wojennej stawia coraz mocniej. – Zajmujemy się nią już od ponad 50 lat. Jako jeden z nielicznych ośrodków w NATO prowadzimy szkolenia z nurkowań saturowanych. W 2017 roku z kolei na uczelni uruchomiliśmy nową specjalność dla studentów wojskowych – prace podwodne. Miało to bezpośredni związek z planami stworzenia ACTP. W ten sposób zrealizowaliśmy jeden z elementów tej koncepcji – tłumaczy kmdr rez dr hab. Olejnik. Specjalność funkcjonuje w ramach kierunku mechatronika, przy wsparciu Ośrodka Szkolenia Nurków i Płetwonurków Wojska Polskiego. To właśnie kadra z tej jednostki prowadzi praktyki studentów. Podczas studiów podchorążowie uzyskują kwalifikacje młodszego nurka, uprawniają one do realizacji zadań na głębokości sięgającej 20 m. Młodszy nurek zajmuje się zwiadem, może też prowadzić podwodne prace inżynieryjne. Jednak to nie wszystko. Absolwenci specjalności związanej z pracami podwodnymi legitymują się bowiem również uprawnieniami kierownika nurkowania, operatora komory dekompresyjnej i pojazdów podwodnych, mogą wreszcie sporządzać mieszaniny oddechowe.

W placówce znalazły się pracownie i laboratoria, gdzie naukowcy będą pracować nad modelami nowych aparatów nurkowych, mieszaninami gazów czy nowatorskimi rozwiązaniami w dziedzinie pojazdów podwodnych.

Taką drogą poszedł m.in. st. mat Aleksander Brągoszewski. w tej chwili bierze on udział w praktykach organizowanych pomiędzy III a IV rokiem studiów. Pierwszą ich część prowadzili instruktorzy z OSNiP-u, drugą – specjaliści z Dywizjonu Okrętów Wsparcia 3 Flotylli w Gdyni. Rozmawiamy kilka chwil po tym, jak podchorąży wrócił do portu na pokładzie okrętu ratowniczego ORP „Piast”. – Tym razem nie nurkowaliśmy, ale wcześniej miałem okazję to robić także na Bałtyku. Kandydat na młodszego nurka musi spędzić pod wodą określoną liczbę godzin, a przede wszystkim zaliczyć głębokości. Innymi słowy przynajmniej dwukrotnie zejść 20 m pod wodę. A tego nie sposób zrobić na basenie – tłumaczy st. mat Brągoszewski.

Podchorąży ten etap nauki ma już za sobą. – Kurs na młodszego nurka podzielony został na dwie części. Pierwsza dotyczy nurkowania w sprzęcie autonomicznym. Uczyliśmy się tego po pierwszym roku. Po drugim z kolei mieliśmy zajęcia w sprzęcie przewodowym. Później następuje weryfikacja zdobytej wiedzy. Udało mi się ją przejść pomyślnie, jestem młodszym nurkiem – opowiada. Kilka dni temu st. mat Brągoszewski ukończył też kurs na kierownika nurkowania, a teraz zdobywa uprawnienia operatora komory. – Po studiach chciałbym zostać nurkiem ratownictwa w Dywizjonie Okrętów Wsparcia – zapowiada. Tyle iż uzyskanie kwalifikacji młodszego nurka to na drodze do tego celu zaledwie wstęp.

– Kolejnym etapem jest kurs na nurka wybranej specjalności: minera, nurka inżynierii bądź nurka ratownictwa. Potem można jeszcze zdobyć stopień starszego nurka – wylicza kmdr ppor. Michał Drabarczyk, rzecznik, a zarazem instruktor w Ośrodku Szkolenia Nurków i Płetwonurków Wojska Polskiego. Długa droga, która jednak dzięki specjalności uruchomionej przez AMW została znacząco skrócona. – Podchorążowie, którzy ją ukończą, są przygotowani do objęcia pierwszych stanowisk w jednostkach nurkowych. Nie startują w nich od zera. W taki właśnie sposób czas wyszkolenia specjalisty potrzebnego wojsku zredukowaliśmy o pięć lat – podkreśla kmdr rez. dr hab. Olejnik. Sporo na ten temat może powiedzieć ppor. mar. Łukasz Sokół, jeden z pierwszych absolwentów specjalności prace podwodne. – Dwa lata temu zaraz po studiach trafiłem do... OSNiP u i już kilka dni później rozpocząłem szkolenie dla kandydatów na młodszego nurka. Niebawem też poprowadziłem swój pierwszy kurs jako instruktor – wspomina oficer i dodaje: – jeżeli ktoś chciałby się na poważnie zająć nurkowaniem, to trudno wyobrazić sobie dla niego lepszą drogę niż studia w AMW. Mieliśmy zajęcia z fachowcami, którzy doświadczenie zdobywali zarówno w wojsku, jak i w cywilu. Przyswoiliśmy mnóstwo teoretycznej wiedzy, pisząc pracę inżynierską i magisterską, a także artykuły do naukowych czasopism. No i przede wszystkim nurkowaliśmy – w basenach OSNiP-u, na Bałtyku... A teraz jeszcze podchorążowie przeniosą się ze starych obiektów Katedry Technologii Prac Podwodnych w nowe miejsce. Uruchomienie Akademickiego Centrum Technologii Podwodnych otworzy przed nimi możliwości, o jakich wcześniejsze roczniki mogły pomarzyć – podsumowuje. Tymczasem nowy ośrodek posłuży nie tylko podchorążym i naukowcom. Jego funkcje będą znacznie szersze.

W natowskiej sieci

– Proszę sobie wyobrazić taką sytuację. Operacja wojsk specjalnych. Przelot na dużej wysokości, skok i przyziemienie, żołnierze schodzą pod wodę, realizują zadanie związane z dywersją, wynurzają się na powierzchnię, odlatują. Duże tempo, szybkie zmiany ciśnienia, na to wszystko organizm trzeba odpowiednio przygotować. I będzie to można zrobić właśnie u nas. Chociażby dzięki kompleksowi hiperbarycznemu, który umożliwi podwyższanie ciśnienia, i komorze hipobarycznej, gdzie to ciśnienie będzie obniżane do stanu, jaki panuje wysoko ponad powierzchnią ziemi – tłumaczy kmdr rez. dr hab. Olejnik. – Niebawem będziemy też instalować kriokomorę, w której można przyzwyczajać organizm do niskich temperatur – zapowiada.

Wojska specjalne już ćwiczyły w ośrodku. Pracownicy AMW zakładają, iż niebawem dołączą do nich także marynarze. Placówka może okazać się użyteczna choćby dla nurków, którzy należą do załóg okrętów ratowniczych. – W marynarce wojennej mamy cztery takie jednostki. Każda może korzystać z dzwonu nurkowego. Nurkowie mogą ćwiczyć korzystanie z niego bez wychodzenia w morze. To pozwoli ograniczyć koszty szkolenia – podkreśla szef ACTP. Ośrodek może się przydać także wspomnianym już czołgistom.

Nowa placówka ma pomóc w podniesieniu zdolności operacyjnych również w wymiarze technologicznym. I nie chodzi tu tylko o prowadzone przez naukowców prace badawcze. W lipcu tego roku w siedzibie ośrodka zostało uruchomione drugie na świecie centrum serwisowe autonomicznych pojazdów Gavia. Niewielkie podwodne urządzenia służą przede wszystkim do poszukiwania min, ale można je wykorzystać również do monitorowania infrastruktury, która znajduje się na morskim dnie. Polska marynarka ma do dyspozycji cztery Gavie. Korzystają z nich załogi niszczycieli min typu Kormoran II oraz nurkowie 12 i 13 Dywizjonu Trałowców. Niebawem jednak liczba pojazdów wzrośnie. Docelowo marynarka chce mieć ich kilkanaście.

Naprawą i serwisem urządzeń od lat zajmuje się gdyński Enamor – partner producenta, czyli islandzkiej firmy Teledyne. Do tej pory jednak w Polsce można było wykonywać ledwie część prac. Aby zrealizować pełen ich zakres, należało wysyłać urządzenia na Islandię. Zmieniło się to po uruchomieniu certyfikowanego centrum serwisowego w ACTP. – Mamy tam świetne zaplecze techniczne – zapewnia Jakub Przystalski z firmy Enamor, wyliczając elementy infrastruktury, chociażby basen z opuszczanym dnem czy żurawie do podnoszenia pojazdów.

I wreszcie rzecz ostatnia – placówka uruchomiona właśnie przez AMW stanie się ważnym ogniwem w natowskim łańcuchu instytucji, które niosą pomoc załogom uszkodzonych okrętów podwodnych. – Wyobraźmy sobie, iż jednostka pod banderą dowolnego państwa Sojuszu dozna awarii na Bałtyku, po czym osiądzie na dnie. jeżeli marynarze wydostaną się z pokładu i zbyt gwałtownie wypłyną na powierzchnię, będzie im groziła choroba dekompresyjna. W walce o ich życie decydująca może się okazać każda minuta. Muszą gwałtownie trafić do komory dekompresyjnej na okręcie, a stamtąd do specjalistycznego ośrodka. A nasza placówka zaoferuje im m.in. komorę leczniczo-ewakuacyjną, którą będzie można połączyć z sercówką [mobilną komorą hiperbaryczną] i bezkolizyjnie przemieścić poszkodowanych, a do tego nowoczesne ambulatorium – tłumaczy kmdr rez. dr hab. Olejnik.

Tymczasem nowym ośrodkiem zaczynają się już interesować zagraniczne instytucje naukowe. – Chęć współpracy wyrazili Szwedzi, a ostatnio Rumuni. To oczywiście dopiero wstępny etap. Na razie skupiamy się na doposażaniu placówki – przyznaje szef ACTP. Pewne jest jedno: uruchomienie nowego ośrodka to znak, iż ponad stuletnia już Akademia Marynarki Wojennej ciągle dysponuje znaczącym potencjałem rozwojowym.

Łukasz Zalesiński
Idź do oryginalnego materiału