Polityk z partii Litwiniuka i Sosnowskiego oddał cześć komunistycznemu złodziejowi. I jeszcze się tym chwali!

podlaski.info 4 godzin temu

Polityk KO Andrzej Rozenek pochwalił się, iż oddał cześć komunistycznemu zbrodniarzowi, odpowiedzialnemu za prześladowanie podziemia niepodległościowego na Rzeszowszczyźnie

Andrzej Rozenek to dawny współpracownik Jerzego Urbana, poseł i polityk różnych lewicowych partii. Dziś jest dumnym członkiem Platformy Obywatelskiej, a więc tej samej partii, do której członkowie układu rządzącego Białą Podlaską, z prezydentem tego miasta Michałem Litwiniukiem na czele.

Ogólnopolskie media opisują w poniedziałek skandal, którego sprawcą jest partyjny kolega „uśmiechniętych” z Południowego Podlasia. Rozenek pochwalił się na swoim profilu na portalu X, iż wziął po raz kolejny udział w imprezie ku czci komunistycznego zbrodniarza Alfreda Wnukowskiego.

Kolejny raz uczciliśmy pamięć zamordowanych bestialsko (18.07.46 r.) siedmiu żołnierzy Wojska Polskiego, ich dowódcy ppłk. Wnukowskiego i jego żony Ireny w szóstym miesiącu ciąży (!) – napisał – Cześć ich pamięci! – napisał na X Andrzej Rozenek.

Kim był komunista Wnukowski?

Alfred Wnukowski urodził się na Syberii, w rodzinie Polaków. Przed wojną wstąpił do szkoły oficerskiej. Gdy Niemcy zaatakowały Rosję, trafił na front. Gdy w ZSRS sformowano Wojsko Polskie, wstąpił w jego szeregi.

Po wojnie cała jego dywizja została wcielona do Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. KBW miał być polskim NKWD, jego głównym zadaniem była walka z osobami, którym nie podoba się sowiecka okupacja Polski. Jego członkowie zabili tysiące osób podejrzewanych o przynależność do organizacji niepodległościowych. Dokonywali też pacyfikacji wiosek, które oskarżano o wspieranie Żołnierzy Wyklętych oraz wystąpień przeciwko władzy komunistów, jak Poznański Czerwiec.

Na początku października 1945 roku Wnukowski został wybrany na dowódcę WBW „Rzeszów”. Na tym stanowisku zajmował się aktywną walką z podziemiem niepodległościowym, a także przesiedleniami ludności pochodzenia ukraińskiego. Robił to bardzo energicznie, za co nagrodzono go awansem na podpułkownika i Orderem Odrodzenia Polski. Równocześnie zupełnie nie zwracał uwagi na zbrodnie popełniane przez swoich ludzi, jak pobicia, morderstwa czy gwałty. On sam słynął z okradania domów aresztowanych osób.

Zginął przypadkiem

Wnukowski wpadł w końcu w ręce Żołnierzy Wyklętych, ale najprawdopodobniej zdążył wcześniej zniszczyć swoje dokumenty. Ci nie wiedząc, z kim mają do czynienia, wypuścili go z ostrzeżeniem. Mniej szczęścia miał 18 lipca 1946 roku. Tego dnia jechał do Warszawy na odprawę w dowództwie KBW. Oprócz eskorty towarzyszyła mu żona Irena, która najprawdopodobniej chciała odwiedzić rodzinę. Ok. drugiej po południu, na odcinku szosy tuż przed Skaryszewem, wpadli w zasadzkę przygotowaną przez oddział ZZK WiN pod dowództwem Tadeusza Zielińskiego, pseudonim Igła.

Partyzanci początkowo nie wiedzieli, iż dorwali głównego odpowiedzialnego za represje na Rzeszowszczyźnie – chcieli zdobyć samochody, by użyć ich w akcji rozbrojenia posterunku MO w Iłży. Doszło do wymiany ognia, w której zginał Wnukowski i kilku żołnierzy.

To wydarzenie było później szeroko wykorzystywane przez komunistyczną propagandę, która stworzyła o nim wiele kłamstw, które są powtarzane do dzisiaj. Jedno z nich to to, iż partyzanci rozstrzelali z zimną krwią żonę Wnukowskiego. W rzeczywistości, jak ustalili historycy z radomskiej delegatury IPN, kobieta zginęła podczas próby ucieczki.

Kłamstwem, które powtórzył Rozenek, jest również to, iż była ona wtedy w ciąży – w rzeczywistości urodziła trzy miesiące wcześniej, a dziennikarzom portalu Twój Radom udało się choćby dotrzeć do ich córki i przeprowadzić z nią wywiad.

Idź do oryginalnego materiału