Owszem, nie jestem aż taki stary, żeby pamiętać okrzyki o nieumieraniu za Gdańsk, ale jednocześnie stary na tyle, żeby pamiętać te wszystkie śmichy chichy o tym, jak to Zachód maluje kredą na asfalcie. I jak to Zachód jest bojaźliwy. Nie to co odważna Polska. Życie gwałtownie zrobiło sprawdzian i Polacy nie tylko trzęsą się jak osika na widok uchodźcy na granicy z Białorusią, co choćby ów bojaźliwy Zachód zaczyna Polskę wyprzedzać w chęci lokowaniu wojsk rozjemczych na Ukrainie.
Oczywiście rozumiem obawy tych Polaków, co w ogóle nie popierają pomysłu jakichkolwiek wojsk rozjemczych na Ukrainie. Rozumiem, acz chyba nie do końca tę argumentację podzielam. Jest ona jednak chociaż spójna. Tymczasem cała reszta spójnej argumentacji raczej nie ma. Owszem, tak, tak, wojska rozjemcze na Ukrainie, NATO strong, UE strong – zdają się mówić niemal wszyscy polscy politycy – no ale jakoś te wojska rozjemcze bez żołnierza polskiego. Żołnierz polski ma być w Polsce, bo to państwo przyfrontowe – powiedzia generał taki i taki. Trudno się przy tym nie uśmiechnąć na myśl, co sobie pomyśli generał hiszpański albo francuski polityk tłumaczący rodakom, iż to Francuzi a nie Polacy mają pilnować rozejmu przy polskiej granicy.
Przez całe lata Polacy opierali swe bezpieczeństwa na potędze USA. Dziś można z tego żartować, ale w istocie w tym geopolitycznym układzie raczej alternatywy nie było. Teraz owe opieranie przechodzi powoli do historii. choćby nie z powodu samego Trumpa czy Muska, ale szerzej: z powodu trumpizmu. Demokracja amerykańska nie jest już w stanie oprzeć się prorosyjskiemu, prawicowemu populizmowi i choćby jak Trumpa zabraknie, to trumpizm zostanie. A to oznacza, iż silny wujek z USA może zwinąć parasol.
Zostaje więc Europa sama. I znowu Polacy chcą popełnić ten sam błąd. Zamiast być w forpoczcie zmian, szukają silniejszego sąsiada, który się zaopiekuje, utuli i jeszcze wyśle żołnierza na wschód. Wiadomo, polski żołnierz to co najwyżej do wypychania kobiet z dziećmi do lasu, ale już nie do prawdziwej wojny, choćby jako rozjemca.
Przez tyle lat Polacy pouczali, przez tyle lat wyliczali, ile procent PKB dają na armię, a jak przychodzi co do czego, to się boją wysłać garstki żołnierzy jako rozjemców. Najgorzej, iż Putin to widzi. On wie, iż może mieć w stosunku Do Europy gorszy sprzęt, gorsze zasoby finansowe. Ale ma coś, czego syta Europa, za którą zwykle brudną robotę odwalają inni, nie ma. To jest nie ma żołnierza gotowego walczyć. I ginąć. Polska takiego żołnierza nie ma. Polska ma tylko kredę na (nowiutkim) asfalcie za unijne pieniądze.
Tradycyjnie, podobał ci się tekst? Możesz postawić herbatkę