Przez lata był w Legii Cudzoziemskiej. Mówi, kto nigdy tam nie trafi

wdi24.pl 11 miesięcy temu

Legia Cudzoziemska, dla niektórych synonim twardzieli, którym trudno zapanować. Kapitan Leszek Michalik, który służył w tej formacji przez ponad trzy dekady, rzuca nowe światło na tę elitarną jednostkę. Przemoc, surowa dyscyplina, a także kary za niesubordynację - to tylko część elementów, które kształtowały codzienność w Legii. Michalik, prezes Stowarzyszenia Byłych Żołnierzy i Przyjaciół Legii Cudzoziemskiej, trafił do formacji w 1981 roku. W momencie, gdy w Polsce wybuchł stan wojenny, przebywał we Francji. Nie mogąc powrócić do kraju, postanowił spełnić swoje marzenie o służbie wojskowej. Zawsze chciał być żołnierzem, jednak jego duży wzrost uniemożliwił mu służbę w polskim wojsku. Legia Cudzoziemska, choć kojarzona z twardymi facetami, jest jednostką, która ewoluowała wraz z czasem. Jak podkreśla Michalik, dyscyplina była surowa, a przemoc zdarzała się. Ale sadystyczne podejście było zwalczane i surowo karane. Przykłady? Podoficerowie degradowani za używanie przemocy czy kary więzienia za niesubordynację. Legia Cudzoziemska to jednostka, w której służą ludzie z różnych stron świata, ale przepisy przewidują, iż do formacji nie mogą się bezpośrednio zaciągać Francuzi. To muszą być cudzoziemcy. W czasach, gdy Michalik zaciągał się do Legii, większość stanowili "Francuzi&quo

Idź do oryginalnego materiału