
Władimir Putin chce bezpośrednich rozmów z Ukrainą. Rosyjski dyktator powiedział o tym w specjalnym wystąpieniu, które wygłosił krótko po północy. To odpowiedź na oświadczenie przywódców państw „koalicji chętnych”, którzy spotkali się wczoraj w Kijowie i wezwali Moskwę do ogłoszenia 30-dniowego rozejmu.
Władimir Putin chce, aby rozmowy delegacji Rosji i Ukrainy rozpoczęły się 15 maja w Stambule. Rosyjski przywódca ma dziś rozmawiać na ten temat z prezydentem Recepem Tayyipem Erdoganem.
Putin stwierdził, iż rozejm miałby być pierwszym krokiem do stabilnego pokoju, a nie – jak się wyraził – „prologiem do dozbrojenia”. Rosyjski przywódca kolejną część wystąpienia poświęcił na oskarżanie Ukrainy o niechęć do rozmów o rozejmie oraz o łamanie 3-dniowego zawieszenia broni, ogłoszonego w związku z obchodami 80-tej rocznicy zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami.
Wcześniej przywódcy Polski, Ukrainy, Francji, Wielkiej Brytanii i Niemiec, w porozumieniu ze Stanami Zjednoczonymi wezwali Rosję do 30-dniowego zawieszenia broni już od poniedziałku. Zapowiedzieli, iż odmowa ze strony Kremla spotka się z „odpowiedzią Zachodu”.
W ocenie rosyjskiego politologa niezależnego Aleksandra Morozowa, Putin nie ma niczego nowego do zaproponowania Ukrainie, a jedynie chce organizując rozmowy w Stambule zyskać na czasie, markując chęć do negocjacji.
Nocny atak na Kijów
W nocy ukraińska obrona przeciwlotnicza próbowała odeprzeć rosyjski atak powietrzny na Kijów. Świadkowie, na których powołuje się Reuters słyszeli wybuchy. Wcześniej mieszkańcy stolicy byli ostrzegani przed nalotem dronów.
Do ataku doszło kilka godzin po tym, jak rosyjski dyktator zaproponował przeprowadzenie bezpośrednich rozmów ze stroną ukraińską. O północy zakończyło się 72-godzinne zawieszenie broni ogłoszone jednostronnie przez Putina. Rosjanie złamali je wielokrotnie. Wezwanie do rozejmu miało związek z zorganizowaną w Moskwie 9 maja paradą wojskową z okazji zakończenia II wojny światowej.