Putin poczuł krew i zbroi Rosję w szalonym tempie. „Ogromne zagrożenie” dla NATO. Ekspert ostrzega przed atakami na cele w Polsce

news.5v.pl 3 godzin temu

Biorąc pod uwagę obecne tempo zbrojeń, według niemieckich kręgów bezpieczeństwa Rosja będzie stanowić „poważne zagrożenie militarne” dla NATO dzięki broni konwencjonalnej do 2028 r. Do tego czasu Kreml zrobi wszystko, co w jego mocy, aby do 2026 r. przejąć kontrolę nad ukraińskimi obwodami donieckim, ługańskim, zaporoskim i chersońskim, które zostały zaanektowane z naruszeniem prawa międzynarodowego.

Rosja zbroi się już ponad potrzeby swoich wojsk w Ukrainie. — Każdego miesiąca rosyjska armia ma więcej czołgów, więcej amunicji, więcej pocisków i więcej dronów. Produkcja rośnie, zapasy w magazynach też — powiedział portalowi Welt am Sonntag generał dywizji Christian Freuding, szef Centrum Sytuacyjnego Ukrainy w Ministerstwie Obrony. Podkreślił, iż nie ma pewności, iż Rosja faktycznie planuje atak. — Ale Moskwa wyraźnie stwarza ku temu warunki — powiedział Freuding.

„Ogromne zagrożenie” dla Europy

Kręgi bezpieczeństwa twierdzą, iż Kreml w dużej mierze rekompensuje swoje straty osobowe i materialne w Ukrainie i jest w stanie gromadzić rezerwy w niektórych obszarach. Według tych źródeł Rosja produkuje w tej chwili około trzech tys. bomb szybujących miesięcznie, ważących do trzech t w zależności od modelu, a także tysiące precyzyjnych bomb szybujących UMPB D o dużym zasięgu do około 100 km.

Rosyjskie firmy i wolontariusze produkują 1,5 mln dronów rocznie, które są sterowane z perspektywy pierwszej osoby dzięki kamery. Ponadto każdego roku w Rosji produkowanych jest co najmniej sześć tys. dronów dalekiego zasięgu Szahid. Wiele komponentów do tych bezzałogowych statków powietrznych pochodzi z Chin.

Europejskie służby wywiadowcze odnotowują, iż rosyjska armia rośnie. Według nich Moskwa rekrutuje około 30 tys. żołnierzy miesięcznie dzięki wysokich zachęt finansowych. W zeszłym roku Putin nakazał zwiększenie liczebności armii do 1,5 mln aktywnych członków służby. Jednak każdego dnia setki rosyjskich żołnierzy ginie lub zostaje rannych na froncie ukraińskim.

Rosyjska armia otrzymuje też wsparcie od bojowników z zagranicy. Około 12 tys. żołnierzy z Korei Północnej zostało już rozmieszczonych. Dla porównania armia niemiecka liczy 180 tys. aktywnych żołnierzy, polska 205 tys. według danych Ministerstwa Obrony Narodowej.

Marie Agnes Strack-Zimmermann, przewodnicząca Komisji Bezpieczeństwa i Obrony w Parlamencie Europejskim, klasyfikuje zbrojenia Kremla jako „ogromne zagrożenie” dla Europy. — Rosja ma imponującą liczbę żołnierzy i szeroką gamę potężnego sprzętu — powiedziała polityczka w rozmowie z Welt am Sonntag. Jednak, jak zauważyła, wojna w Ukrainie ujawniła również słabości Rosji, „szczególnie pod względem logistyki, przestarzałego sprzętu i znacznego braku morale żołnierzy”.

KAY NIETFELD / PAP

Przewodnicząca Komisji Bezpieczeństwa i Obrony w Parlamencie Europejskim Marie Agnes Strack-Zimmermann, Berlin, 24 lutego 2022 r.

„To czyni Rosję niezwykle niebezpieczną”

Analityk wojskowy Nico Lange ostrzega przed prostym patrzeniem na liczbę żołnierzy lub czołgów przy ocenie potencjału zagrożenia. — Rosja ma wolę użycia brutalnej siły militarnej i zaakceptowania wysokich ofiar. To czyni Rosję niezwykle niebezpieczną — mówi Lange, starszy pracownik Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa.

Rosja już prowadzi wojnę hybrydową przeciwko Niemcom i Zachodowi, na przykład poprzez sabotaż i cyberataki. Lange uważa, iż kolejny rosyjski atak w Europie jest realistyczny.

— mówi.

Ekspert Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej ds. obrony Roderich Kiesewetter postrzega hybrydowe ataki Rosji w Europie jako „wstępny etap wojny”. Kreml przygotowuje pole bitwy. Obejmuje to również działania szpiegowskie. Kiesewetter uważa, iż atak na członka NATO jest prawdopodobny w ciągu „jednego do trzech lat”, jak w tak zwanym scenariuszu Narwy. Trzecie co do wielkości miasto Estonii, Narwa, leży na granicy z Rosją i jest uważane za potencjalny cel.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Szalone tempo produkcji

Rosja ma również przewagę nad państwami zachodnimi, jeżeli chodzi o pozyskiwanie pocisków artyleryjskich. Podczas gdy ukraiński niedobór pocisków był katastrofalny w poprzednich fazach tej wojny, Rosja produkuje do 3,6 mln pocisków rocznie według szacunków ekspertów niemieckiego rządu. Dla porównania Stany Zjednoczone planują w tym roku zwiększyć miesięczną produkcję 155-mm pocisków artyleryjskich do 1,2 mln rocznie.

Armia rosyjska była dotychczas w stanie zrekompensować czterocyfrowe straty czołgów na froncie ukraińskim, ale opiera się głównie na starych zapasach. Rezerwy wozów bojowych i bojowych wozów piechoty mają jej wystarczyć na co najmniej kolejny rok wojny o obecnej intensywności. jeżeli chodzi o myśliwce, roczna produkcja jest ograniczona i wynosi dwucyfrową liczbę samolotów.

Potencjał w zakresie broni dalekiego zasięgu jest większy. Rosja produkuje kilkaset pocisków manewrujących i balistycznych rocznie. Iran i Korea Północna również dostarczają pociski balistyczne do Moskwy. Są one wykorzystywane w falowych atakach w wojnie przeciwko Ukrainie.

Kreml boryka się natomiast ze sporymi problemami w obszarze mikroprocesorów i sprzętu laboratoryjnego. Wąskie gardła wynikają również z zachodnich sankcji, które ograniczają dostęp do ważnych komponentów. Chociaż Rosja stara się wypełnić te luki częściami zamiennymi z Chin i innych krajów, produkty te są często gorszej jakości. Spowalnia to nie tylko produkcję przemysłową, ale także rozwój technologiczny kraju.

Vladimir Aleksandrov/Anadolu Agency via Getty Images / PAP

Czołg z czasów sowieckich, Kursk, Rosja, 9 września 2024 r.

„Putin dosłownie poczuł smak krwi”

Według generała dywizji Freudinga NATO jest już w stanie odeprzeć rosyjski atak. — Jednak o wiele ważniejsze jest rozwijanie siły w ramach sojuszu, która jest potrzebna do wiarygodnego odstraszania, a tym samym zapobiegania wojnie — stwierdza.

Dla Strack-Zimmermann to odstraszanie zależy od przetrwania Ukrainy. — Putin dosłownie poczuł smak krwi — powiedziała ekspertka ds. obrony. Rozszerzenie pomocy wojskowej dla zaatakowanego kraju jest według niej konieczne.

— stwierdziła.

Polityk CDU Kiesewetter uważa, iż Niemcy mają obowiązek zwiększenia inwestycji we własne bezpieczeństwo, przy czym wzrost zdolności sił zbrojnych powinien rozpocząć się od trzech proc. PKB. Analityk wojskowy Lange podsumowuje problemy Bundeswehry w następujący sposób: „Nie mamy własnej naziemnej broni dystansowej poza zasięgiem artylerii rakietowej, nie jesteśmy wystarczająco dobrzy w wojnie elektronicznej, rozmiar i opłacalność naszej obrony powietrznej nie są odpowiednie, a dronów wciąż nam brakuje”.

Wynika to również ze złego planowania w Niemczech. Specjalne fundusze zostały zainwestowane głównie w stare projekty zbrojeniowe, „które nie przyczynią się do gotowości operacyjnej od dzisiaj do 2029 r.”.

Idź do oryginalnego materiału