Skandaliczne słowa Zełenskiego o Polsce. Miller grzmi i odpowiada

warszawawpigulce.pl 2 godzin temu

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski wywołał burzę, sugerując w wywiadzie dla Sky News, iż Polska nie będzie w stanie ochronić swoich obywateli w przypadku masowego ataku. Były premier Leszek Miller nie zostawił na tych słowach suchej nitki, nazywając ukraińskiego przywódcę „ruską onucą”.

Fot. Shutterstock

Słowa Zełenskiego padły w kontekście porównania skuteczności polskiej i ukraińskiej obrony przeciwlotniczej. Ukraiński prezydent wskazywał na różnice między atakiem na Ukrainę 810 dronami, z których zestrzelono ponad 700, a incydentem nad Polską, gdzie z 19 dronów zniszczono tylko cztery.

Zełenski porównuje Polskę do Ukrainy. „Nie zdołają uratować ludzi”

W wywiadzie dla Sky News ukraiński prezydent nie oszczędził Polski w swoich ocenach. Można to teraz porównać na przykład z Polską. Nie chodzi mi o to, żeby wysyłać wiadomości do naszych polskich przyjaciół. Oni nie są w stanie wojny. Dlatego zrozumiałe jest, iż nie są gotowi na takie rzeczy – stwierdził Zełenski.

Ukraiński przywódca kontynuował: Mieli chyba 19 dronów i zniszczyli cztery. Nie mieli więc rakiet ani broni balistycznej i oczywiście nie zdołają ochronić ludzi, jeżeli dojdzie do masowego ataku. Te słowa wywołały ostrą reakcję w Polsce, szczególnie wśród polityków i ekspertów ds. bezpieczeństwa.

Zełenski podkreślał, iż ukraińskie siły powietrzne wraz z jednostkami obrony przeciwlotniczej, grupami mobilnymi, myśliwcami i bezzałogowymi samolotami przechwytującymi to wielosystemowa struktura. Jego zdaniem podobnie powinno wyglądać również polskie wojsko.

Miller bez pardonu. „Człowiek, który sączy rosyjską propagandę”

Słowa Zełenskiego spotkały się z ostrą krytyką byłego premiera Leszka Millera w Radiu ZET. To typowa ruska onuca. Człowiek, który sączy rosyjską propagandę i mówi, iż Polska jest bezbronna, to jest ruska onuca. Oczywiście, iż nie powinien tak mówić – grzmiał Miller.

Były szef rządu nie krył oburzenia postawą ukraińskiego przywódcy. Polska, jak może stara się, żeby nie szkodzić Ukrainie, a wręcz przeciwnie – pomagać. To nie jest pierwszy raz, kiedy pan Zełenski robi takie uwagi – kontynuował Miller.

Polityk podkreślił, iż takie słowa są nie tylko błędne, ale mogą być też szkodliwe dyplomatycznie. Według niego Zełenski „absolutnie przeholował” – sugerowanie, iż Polska, jako kraj niebędący w stanie wojny, jest całkowicie bezbronna, to przekroczenie granic retoryki sojuszniczej.

Kosiniak-Kamysz też odpowiada. „Niepotrzebne i nieprawdziwe”

Nie tylko Miller zareagował na słowa ukraińskiego prezydenta. Minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz również odniósł się do kontrowersyjnej wypowiedzi. Te słowa były niepotrzebne i nieprawdziwe – ocenił szef MON podczas środowego briefingu w Orzyszu.

Kosiniak-Kamysz podkreślił różnice w sytuacji między krajami. Zgodzić się mogę z tym, iż nie jesteśmy w stanie wojny. Tak. Inne są przepisy prawa, inne jest oddziaływanie – stwierdził wicepremier.

Minister przypomniał również, iż wielokrotnie był pytany, czy polscy żołnierze są gotowi zestrzeliwać obiekty, co nie miało miejsca w żadnym z innych państw NATO-wskich. Zawsze mówiłem, iż o ile taka potrzeba zajdzie, to użyta będzie broń. To się stało – podkreślił.

Miller wykrywa strategię Zełenskiego. „Chce wciągnąć NATO do wojny”

Były premier poszedł dalej w swojej analizie motywów ukraińskiego przywódcy. Celem prezydenta Zełenskiego, oprócz pokonania Rosji, jest to, żeby spowodować zbiorową reakcję zbrojną NATO, żeby żołnierze państw członkowskich pojawili się w Ukrainie i rozpoczęli bezpośrednią walkę z Rosją – tłumaczył Miller.

Polityk wskazał na różne interesy Polski i Ukrainy w konflikcie. Niezależnie od sympatii, jaką się ma tutaj w Polsce do Zełenskiego, trzeba pamiętać, iż my mamy w tej sprawie różne interesy. Ukraina ma interes włączenia państw NATO-wskich do bezpośrednich działań zbrojnych, a my mamy interes, żeby trzymać się od tego jak najdalej – podsumował.

Miller przypomniał również kontrowersyjną rozmowę Zełenskiego z byłym prezydentem Andrzejem Dudą po incydencie w Przewodowie. Powiedział rzecz wstrząsającą, ale prawdziwą. Powiedział, iż otrzymał telefon od Zełenskiego, który go namawiał, żeby bez sprawdzenia, kto wystrzelił tę rakietę, Polska powiedziała, iż to jest rakieta rosyjska – zdradził były premier.

Kontrowersyjna historia wypowiedzi Zełenskiego

To nie pierwszy raz, gdy ukraiński prezydent wywołuje kontrowersje swoimi wypowiedziami na temat Polski. Miller przypomniał wcześniejsze incydenty, w tym wystąpienie Zełenskiego na posiedzeniu Zgromadzenia Ogólnego ONZ.

W 2023 roku podczas wystąpienia w ONZ Zełenski mówił: Niepokojące jest to, jak w tej chwili niektórzy w Europie podważają solidarność i organizują teatr polityczny, robiąc thriller ze zboża. Te słowa były interpretowane jako atak na Polskę w kontekście sporu o ukraińskie zboże.

Starsze wypowiedzi Zełenskiego wskazują, iż podobne porównania i mocna retoryka nie są jednorazowe. Miller zauważa, iż Ukraina stosuje je często, być może z zamiarem zwiększenia presji na NATO, aby państwa członkowskie bardziej bezpośrednio zaangażowały się w obronę regionu.

Co to oznacza dla relacji polsko-ukraińskich?

Kontrowersyjne słowa Zełenskiego mogą wpłynąć na postrzeganie Ukrainy w Polsce, gdzie dotychczas społeczeństwo w większości popierało walkę Kijowa z rosyjską agresją. Sugerowanie, iż Polska jest bezbronna, może osłabić poparcie dla dalszej pomocy wojskowej i finansowej.

Polskie władze muszą teraz balansować między wspieraniem Ukrainy a obroną własnego wizerunku i zdolności obronnych. Każde publiczne podważanie polskich możliwości militarnych przez sojusznika może być wykorzystane przez rosyjską propagandę.

Dla przeciętnych Polaków słowa Zełenskiego mogą brzmieć szczególnie boleśnie, zważywszy na ogromną pomoc, jaką Polska udziela Ukrainie od początku wojny. Od przyjęcia milionów uchodźców, przez przekazywanie broni, po wsparcie dyplomatyczne – Polska była jednym z najważniejszych sojuszników Ukrainy.

Eksperci ostrzegają przed eskalacją retoryczną

Analitycy ds. międzynarodowych wskazują, iż publiczne spory między sojusznikami mogą być na rękę Rosji. Każda rysa w jedności Zachodu jest wykorzystywana przez Kreml do osłabiania wsparcia dla Ukrainy.

Ważne jest, aby różnice zdań były rozstrzygane w kuluarach, a nie na forum publicznym. Otwarte ataki na zdolności obronne sojuszników mogą podważyć wiarygodność całego systemu bezpieczeństwa NATO.

Experci podkreślają również, iż Ukraina, walcząc o przetrwanie, może mieć tendencję do wykorzystywania każdej okazji do zwiększenia presji na sojuszników. Jednak taka strategia może się okazać kontrproduktywna w dłuższej perspektywie.

Czy Zełenski się wycofa?

Na razie nie ma sygnałów, iż ukraiński prezydent zamierza sprostować swoje słowa lub przeprosić za nie. Jego biuro prawdopodobnie będzie argumentować, iż wypowiedź była wyrwana z kontekstu lub źle zinterpretowana.

Jednak reakcja polskich polityków, od Millera po Kosiniaka-Kamysza, pokazuje, iż słowa Zełenskiego zostały odebrane jako atak na polskie zdolności obronne. Trudno oczekiwać, iż sprawa zostanie gwałtownie zapomniana.

Przyszłość relacji polsko-ukraińskich może zależeć od tego, jak obie strony poradzą sobie z tym kryzysem. Czy uda się wyciszyć emocje i wrócić do konstruktywnej współpracy, czy też incident będzie miał długotrwałe konsekwencje dla wzajemnych relacji?

Idź do oryginalnego materiału