Od początku swojej inwazji Rosja systematycznie niszczy ukraińską infrastrukturę, w tym dostęp do prądu i internetu.
Ratunek przyszedł z kosmosu: natychmiast po pierwszych rosyjskich atakach, w marcu 2022 r., ówczesny wicepremier Ukrainy Mychajło Fiodorow poprosił Elona Muska za pośrednictwem Twittera (obecnie X) o aktywację dla Ukrainy satelitów Starlink. Musk zareagował spontanicznie na Twitterze: "Starlink jest aktywny, w przygotowaniu jest więcej możliwości odbioru".
Od tego czasu satelitarna usługa dostępu do internetu świadczona przez należącą do Muska firmę SpaceX stanowi centralne wsparcie dla wysiłków obronnych Ukrainy. W szczególności ukraińskie drony, ale także aplikacje internetowe do komunikacji, identyfikacji i osiągania celów korzystają ze Starlink.
Jednak zaufanie Ukrainy do miliardera Muska zostało głęboko zachwiane już we wrześniu 2022 roku. Podczas pierwszego ukraińskiego ataku dronów na rosyjską Flotę Czarnomorską na Krymie, kontakt radiowy ze wszystkimi dronami nagle się urwał, spadły one w próżnię, a ukraiński kontratak się ostatecznie nie powiódł.
Rok później wyszło na jaw, iż to Elon Musk osobiście nakazał inżynierom Starlink zamknięcie systemu.
Starlink: obawy o przyszłość systemu
Starlink już został udostępniony Ukrainie po komunikacji za pośrednictwem komercyjnej platformy X, bez debaty publicznej i bez jakiejkolwiek kontroli ze strony parlamentów.
Od czasu reelekcji Donalda Trumpa jego powiernik Elon Musk ma bardzo szerokie uprawnienia, a jednocześnie nie podlega bezpośredniej kontroli parlamentarnej. To, co robi ze Starlinkiem, jest jego prywatną decyzją.
Nie można wykluczyć, iż w którymś momencie sprzeda Starlink temu, kto zaoferuje najwyższą cenę. Strategicznie istotny system łączności satelitarnej może więc wpaść w niepowołane ręce, jeżeli np. państwa totalitarne lub rywale Zachodu będą mieli dostęp do tej obejmującej cały glob sieci.
Prawdopodobieństwo zamknięcia sieci
Przed skandalem i fiaskiem rozmów Zełenski-Trump w Białym Domu Musk podkreślał, iż doniesienia prasowe nt. możliwego zamknięcia Starlinka to kłamstwo:
Ukraina i jej sojusznicy gorączkowo poszukują alternatyw, które można by wykorzystywać militarnie. Jednak systemy łączności satelitarnej, dostarczane również przez Szwecję i Niemcy, nie są w tej chwili w stanie wypełnić luki, jaką pozostawiłoby zamknięcie Starlinka.
Ale względy ekonomiczne mogą również odgrywać istotną rolę dla Muska. Miliarder sporo zainwestował w sieć Starlink i nie chce spłoszyć potencjalnych inwestorów.
Obecnie ze Starlinka korzysta około 4 mln osób. Póki co jest dostępny w Ameryce Północnej i Południowej, w Europie, w części Afryki Subsaharyjskiej i Afryce Południowej, w niektórych krajach azjatyckich oraz w Australii i Nowej Zelandii. Nie wszystkie z nich to obszary słabe strukturalnie, w których faktycznie potrzebny jest internet satelitarny.
Dzieje się tak prawdopodobnie również dlatego, iż internet satelitarny dostarczany przez Starlink jest bardzo drogi: samo urządzenie odbiorcze kosztuje około 400 euro. Miesięczna opłata za użytkowanie wynosi 40-80 dolarów w zależności od regionu.
Główni klienci Starlink, tacy jak Polska, Włochy, Indonezja i Grenlandia, coraz bardziej wątpią w niezawodność systemu, która zależy wyłącznie od uznania jego właściciela.
22 lutego minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski opublikował na platformie X post, w którym zaznaczył, iż to Polska wykupiła i płaci abonament za internet satelitarny dla Ukrainy.
Możliwe więc, iż w związku z tym dostępność Starlink będzie stopniowo ograniczana ("downscaling"), najpierw dla obszarów mniej krytycznych dla wojny, takich jak zastosowania cywilne w Ukrainie, następnie dla części łączności wojskowej, a na końcu do użytku na linii frontu.
Jak działa Starlink w Ukrainie?
Starlink zapewnia dostęp do internetu, przesyłając dane dzięki światła, podobnie jak kabel światłowodowy. Ale w jego przypadku transfer odbywa się za pośrednictwem satelitów. W tym celu Elon Musk od lat buduje sieć satelitarną, w której poszczególne satelity przesyłają sobie nawzajem odpowiednie dane.
Od 2019 r. firma kosmiczna SpaceX, należąca do Muska, wystrzeliła na niską orbitę okołoziemską łącznie 7770 satelitów Starlink (stan na 31 stycznia 2025 r.). Celem firmy jest rozbudowa sieci do 42 tys. satelitów.
Aby móc korzystać z danych dzięki sieci Starlink, potrzebne jest również naziemne urządzenie odbiorcze, które – jak router – łączy sprzęt użytkownika z najbliższym satelitą. Odbiornik samodzielnie ustawia antenę odbiorczą, przypominającą antenę telewizyjną, na dostępnego satelitę i nawiązuje połączenie z internetem.
Starlink: jakie są zalety sytemu?
Internet satelitarny jest stosunkowo łatwy w użyciu. Dane przepływają nieprzerwanie i imponująco szybko. Na wysokości od 328 do 614 km satelity Starlink krążą wokół Ziemi znacznie niżej niż satelity konkurencji.
Dla porównania: satelity jego konkurenta Hughesnet krążą wokół Ziemi na wysokości 35 tys. kilometrów. W związku z tym transmisja danych trwa około 10 razy dłużej niż w przypadku sieci Starlink.
Na orbicie coraz większy tłok
Jednak Elon Musk również "zaśmieca" naszą orbitę swoimi prywatnymi satelitami. Do listopada 2024 r. wokół Ziemi krążyło ponad 13 tys. satelitów. Około 8,6 tys. z nich należy do podmiotów z USA.
Oczekuje się, iż sieć Starlink będzie w przyszłości obejmować 42 tys. satelitów, więc na orbicie gwałtownie zrobi się bardzo tłoczno. Zagraża to innym satelitom, a także utrudnia obserwacje astronomiczne z Ziemi. Satelity Starlink są już obwiniane za większość sytuacji bliskich kolizji z innymi satelitami. Gdy tylko jakiś satelita automatycznie zmienia swoją trajektorię, aby uniknąć kolizji, może wywołać śmiertelną reakcję łańcuchową.
Problematyczna jest także stosunkowo krótka żywotność satelitów Starlink, która poddaje się po około pięciu latach. choćby jeżeli spłoną po wejściu w atmosferę ziemską, nowe satelity będą musiały zostać wystrzelone w przestrzeń kosmiczną, aby nie tworzyć luk w sieci.