Stress test dla systemu ratownictwa

polska-zbrojna.pl 1 tydzień temu

Katastrofa samolotowa z dużą liczbą zabitych i rannych. Na Podkarpaciu przeprowadzono jeden z epizodów w ramach ćwiczeń „Sarex ’25”. – To stress test dla systemu ratownictwa – mówi dowódca operacyjny rodzajów sił zbrojnych gen. dyw. Maciej Klisz i podkreśla, iż epizod po raz pierwszy przeprowadzono w nowej formule – miejsce i czas akcji były ściśle tajne.

„Sarex” to cykliczne ćwiczenia, których celem jest trening działań w sytuacjach kryzysowych, a także sprawdzenie współdziałania wojska ze służbami układu pozamilitarnego oraz organizacjami pozarządowymi. Podczas jednego z epizodów w ramach tegorocznej odsłony ćwiczeń, które przeprowadzono w województwie podkarpackim, przećwiczono procedury związane ze zdarzeniem typu MASCAL (Mass Casualty Incident), czyli katastrofą z dużą liczbą ofiar śmiertelnych i rannych.

Dowódca operacyjny rodzajów sił zbrojnych gen. dyw. Maciej Klisz podkreśla, iż nie ma w armii lepszych ćwiczeń niż takie, które pozwalają zgrywać elementy wojskowe z cywilnymi w szeroko rozumianym systemie ratownictwa. To, jak zaznacza, najważniejsze manewry sił zbrojnych. – Ten incydent został zaplanowany w całkiem nowej formie – był utrzymywany w całkowitej tajemnicy. Wszystko działo się tu i teraz – mówi generał. I przyznaje, iż gdy jechał na ćwiczenia, sam nie wiedział, w który rejon kraju zmierza. Szczegółów nie znały także służby, które miały przetrenować akcję ratowniczą.

REKLAMA

Akcja rozpoczęła się około pierwszej w nocy – od zgłoszenia awarii silnika i utraty łączności z ukraińskim samolotem transportowym An-26, na którego pokładzie było 51 wojskowych, uczestników turnusu rehabilitacyjnego w Słowacji. Ostatnią znaną pozycję statku powietrznego ustalono w rejonie miejscowości Rokitnica w województwie podkarpackim. – Od tego momentu cywilno-wojskowy ośrodek koordynacji poszukiwania i ratownictwa lotniczego (ARCC) rozpoczął działania wyjaśniające to zgłoszenie. Wyznaczono rejon poszukiwań – opisuje ppłk Marek Kweclich z Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych.

Kierownik ćwiczeń gen. dyw. pil. Dariusz Malinowski wyjaśnia, iż wybrano najtrudniejszy scenariusz – nic nie działa jak powinno. Służby miały przeszukać 343 km kw. zalesionego terenu. Z powodu trudnych warunków atmosferycznych, jakie panowały w godzinach nocnych i porannych, poszukiwania statku powietrznego prowadzono tylko z wykorzystaniem naziemnych zespołów poszukiwawczych. – Zostały uruchomione siły i środki Służby Poszukiwania i Ratownictwa Lotniczego (ASAR) oraz układu pozamilitarnego, zobowiązane do współpracy ze służbą ASAR w takich sytuacjach – wyjaśnia ppłk Kweclich.

W trakcie ćwiczeń wykorzystywany był system ATAK (Tactical Assault Kit / Android Team Awareness) – zaawansowane narzędzie mające wspomagać służby w działaniach kryzysowych. Umożliwia on nadzorowanie realizacji zadań przez służby ratownicze, dokładne ich pozycjonowanie oraz komunikację między służbami, a także zapewnia dostęp do interaktywnych map obszaru działania. W pewnym momencie okazało się, iż centrum operacyjne i główne poszukiwania trzeba przesunąć o 30 km względem pierwotnego założenia. Do akcji ratowniczej włączono dwa wojskowe śmigłowce ratownicze z Mińska Mazowieckiego oraz Krakowa. Na ich pokładach przetransportowano do szpitali najciężej poszkodowanych.

W wielogodzinnych ćwiczeniach udział brały także Straż Graniczna, policja, straż pożarna i służby medyczne. – Epizod ten pokazał, iż jako służby wojskowe i cywilne jesteśmy w stanie ze sobą dobrze współpracować. A o tym, co nam nie wyszło, będą prowadzone dyskusje, które pozwolą wypracować procedury – mówi gen. Klisz i podkreśla, iż kwintesencją tych ćwiczeń jest odpowiedź na pytanie, jak zmienić procedury i przygotować się do działania w realnych warunkach.

Role pozorantów odegrali podchorążowie Lotniczej Akademii Wojskowej oraz Akademii Wojsk Lądowych. – Bardzo interesujące przeżycie. Nie sądziłam, iż aż tyle osób i służb będzie zaangażowanych w ćwiczenia. Jak się okazało, dość sprawnie poszło – ocenia szer. pchor. Magdalena Draguła z LAW-u. Wcieliła się w rolę osoby poszkodowanej, która podczas katastrofy straciła rękę, doznała poparzenia dróg oddechowych i odniosła poważną ranę głowy. Finalnie nie przeżyła akcji ratowniczej. A kpr. pchor. Julia Krogulec dodaje, iż pozoranci musieli wstać w środku nocy, by się odpowiednio przygotować i ucharakteryzować do ćwiczeń. W jej przypadku najcięższe obrażenia spowodował pręt, który przebił na wylot klatkę piersiową.

Ćwiczenia z ratownictwa lotniczego i morskiego pk. „Sarex” prowadzone są od 2014 roku. Tegoroczna edycja trwała od 19 do 23 maja. Organizatorem było Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych.

AB
Idź do oryginalnego materiału