Zielona Góra ciągle nie jest do końca odkrytym miastem oraz kryje wiele tajemnic, które po latach wychodzą na światło dzienne. Cierpliwie odsłania swoje wnętrze nie dając zapomnieć o swojej historycznej przeszłości.
Na terenie zielonogórskiego szpitala, od strony ul. Zyty, prowadzone były w 2024 r. prace budowlane, które miały unowocześnić miejską lecznicę. Dostałem wiadomość, iż odkopano nieznany fragment jakiejś budowli z informacją, iż jest to interesujące i trzeba byłoby się tym zainteresować. Informacja została poparta jednym, ale dość niewyraźnym zdjęciem.
Podobnych wiadomości dostaję dość wiele (za każde dziękuję!), a nadawcą tej wiadomości, była osoba dbająca o historię różnych miejsc oraz wiele rzeczy potrafiąca uratować dzięki swojemu zainteresowaniu oraz zaangażowaniu. Stąd też postanowiłem przyjrzeć się tematowi dość dokładniej.
Biorąc pod uwagę historie miejsca, gdzie ów ściana została odkopana zakładałem, iż być może związana jest ona z pobytem wojsk. Na terenie szpitala w obu wojnach działały lazarety i dlatego mógł to być fragment któregoś z nich. Być może był to jakiś budynek, który podczas rozbudowy kompleksu szpitalnego został zniszczony i pozostały jakieś jego fragmenty. Jednak na zdjęciu ściana była dość wysoka i szeroka, a więc fundamenty odpadały. Wyobraźnia zaczęła działać mocniej i ukierunkowywała mnie w okres II wojny światowej. Skoro ściana jest tak długa, to być może będzie to jakiś schron przeciwlotniczy. W końcu, personel podczas jakichkolwiek nalotów musiał się gdzieś ukryć. Nie było jednak żadnego wejścia. Przejrzałem wszystkie posiadane przez siebie mapy, pocztówki, plany budowlane oraz książki. Ani widu, ani słychu o jakimkolwiek obiekcie w tym miejscu.
Nie mając wiele do stracenia, a dużo do zyskania udałem się na miejsce wykonywanych prac. Dzięki uprzejmości oraz uzyskanej zgodzie pracujących mogłem wejść na teren i bardziej szczegółowo przyjrzeć się obiektowi. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to fakt, iż obiekt ten wykonany został z cegieł, a więc od razu mogłem wykluczyć schron przeciwlotniczy. Jego wymiary i prostokątny kształt także temu przeczyły. Dodatkowo na jego stropie odnalazłem cztery kwadratowe wloty o takich samych wymiarach, w tym jeden przykryty metalową, dość cienką blachą, drugi zaś praktycznie zaspawany.
Zajrzałem do środka przyświecając sobie latarką. Wewnątrz dużo sporej przestrzeni i cegły ułożone w piękny murek z cegły klinkierowej, z ładnymi półokrągłymi skosami stropu oraz narożnikami ścian. Były także pozostałości drabinki. Zauważyłem też sporo wody…
Prawdziwy nos historyka zaczął mi coś podpowiadać, a cały obiekt zaczął mi „śmierdzieć”. Dosłownie i w przenośni. Wielkie plany odkrycia bursztynowej komnaty, przedwojennego miejskiego skarbca, tajemnych podziemnych miejskich tuneli czy chociaż jakaś piwnica winiarska runęły niczym domek z kart, bo przy dogłębniejszym sprawdzeniu okazało się, iż obiekt był… czterokomorowym wielkim szambem z odprowadzeniem ścieków do kanalizy, które ze względu na jego nieużywanie zostało przed laty zakopane i zapomniane.
No cóż, tym razem się nie udało, ale zawsze trzeba być czujnym, bo nie wiemy do końca, co kryje zielonogórska ziemia i kiedy odkryjemy prawdziwy skarb naszego miasta. Wszystko przed nami. Obiektu już dzisiaj nie zauważymy, gdyż został wyburzony i miejsce po nim zasypano. w tej chwili w jego miejscu jest parking samochodowy.
Za informacje oraz pierwsze zdjęcia obiektu dziękuję Mirosławowi Krzyżaniakowi zaś odcinek mógł zostać zrealizowany dzięki pracownikom budowlanym (chcieli zostać anonimowi), którzy zezwolili na wykonanie zdjęć pod ich bacznym okiem strzegąc bezpieczeństwa.
Źródła:
-opracowania własne;
-H. Schulte, „Gedenkblatter zum 25 Jahrigen Bestehendes Diakonissen-Mutterhaus Bethesda, Grunberg 1926.
Tekst:
dr Grzegorz Biszczanik – historyk, regionalista, znawca dziejów Zielonej Góry






