
Myśliwce Tajlandii bombardują pogranicze Kambodży.
Tajlandia rozpoczęła naloty wzdłuż spornej granicy z Kambodżą, co ponownie podnosi napięcie między oboma państwami i stawia pod znakiem zapytania rozejm wynegocjowany w październiku przy mediacji Stanów Zjednoczonych. Porozumienie, które przyniosło kilka miesięcy względnego spokoju, zaczyna słabnąć wraz z narastającymi wzajemnymi oskarżeniami o naruszanie granicy i prowokacje militarne.
Do eskalacji doszło w lipcu, kiedy to napięcia przerodziły się w kilkudniowe starcia z użyciem broni. W wyniku walk zginęli żołnierze i cywile po obu stronach granicy, a dziesiątki osób zostały ranne. Ostatnie incydenty ponownie zwiększają obawy, iż niewielki konflikt może wymknąć się spod kontroli.
Rzecznik tajskiej armii, gen. Winthai Suvaree, oświadczył, iż to wojska kambodżańskie jako pierwsze otworzyły ogień, w wyniku czego śmierć poniósł jeden żołnierz tajski, a czterech zostało rannych. Ewakuowano również mieszkańców okolicznych terenów. W odpowiedzi Tajlandia przeprowadziła naloty na wybrane cele wojskowe, określając je jako odwet za wkroczenie kambodżańskich sił na jej terytorium.
Kambodża stanowczo odrzuca te oskarżenia i utrzymuje, iż to Tajlandia jako pierwsza naruszyła rozejm. Dodatkowym elementem napięcia stał się niedawny incydent, w którym tajscy żołnierze zostali ranni wskutek eksplozji min lądowych. Odpowiedzialnością za zdarzenie obarczają się wzajemnie oba rządy.
Granica między krajami liczy około 800 kilometrów i w wielu miejscach pozostaje zaminowana po wcześniejszych konfliktach. Choć oba państwa deklarowały wolę rozminowania spornych obszarów, głęboko zakorzeniona wrogość utrudnia realizację wspólnych zobowiązań.
