Ukraińscy analitycy podają, iż Rosjanie przełamali front na kierunku pokrowskim. Jak przekazuje ośrodek analityczny DeepState, armia rosyjska weszła około 10-15 km za fortyfikacje i umocnienia ukraińskiej armii. Może to w przyszłości spowodować przejęcie przez Rosjan strategicznie ważnej trasy Pokrowsk-Dobropilia-Kramatorsk.
– To nie jest żadna nowość, iż Rosjanie próbują zdobyć Pokrowsk za wszelką cenę – mówi dr Andrzej Szabaciuk, politolog z Instytutu Europy Środkowej i adiunkt Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. – Myślę, iż to nie wpłynie znacząco na działania wojenne, z tego względu, iż to niewielki fragment frontu, gdzie udało się Rosjanom przerwać obronę. Ale pytanie jest, czy uda im się tam umocnić, czy nie zostaną wyparci z tych pozycji, czy nie poniosą znacznych strat w wyniku tych działań. Póki co widzimy, iż straty, które ponoszą, miejscami są ogromne. Mamy głośny artykuł w „The Economist”, który wyszedł kilka dni temu, opisujący skalę strat. Chyba jest ona największa od początku pełnoskalowej agresji Rosji na Ukrainę. Rosjanie oczywiście posuwają się do przodu. Ale to jest bardzo powolny proces. A po drugie okupiony ogólnymi stratami. choćby rosyjscy analitycy nie mają co do tego złudzeń, iż takie prowadzenie wojny na dłuższą metę jest po prostu niemożliwe.
RL: Czy to przełamanie frontu może być dobrym argumentem przed 15 sierpnia, czyli przed piątkiem, kiedy odbędą się rozmowy na linii prezydent Trump – prezydent Putin?
Dr Andrzej Szabaciuk: Tak. Myślę, iż Putinowi zależy na tym, żeby wyjść z izolacji. Z punktu widzenia Rosji chodzi przede wszystkim o dwie kwestie. Czyli po pierwsze o zrobienie kilku ciekawych zdjęć z Donaldem Trumpem, o uścisk dłoni, o rozmowy, które będą komentowane w skali globalnej, ale też o szerzenie pewnej rosyjskiej narracji na temat wojny. Bo tutaj mamy do czynienia z rywalizacją narracji – ukraińskiej i europejskiej kontra rosyjska, która jest zupełnie inna i inaczej przedstawia przebieg i przyczynę wojny. Niestety częściowo Trump tej rosyjskiej narracji ulega. Jest to niepokojące, o ile chodzi o te rozmowy, bo nie wierzę, iż dojdzie do jakiegoś przełomu, do zawieszenia broni. To jest raczej – moim zdaniem – w tym momencie niemożliwe.
RL: W „The Wall Street Journal” pojawił się artykuł, w którym jest stawiana teza, iż te rozmowy głównie mają na celu przekonać prezydenta Trumpa, by nie wprowadzać tzw. sankcji wtórnych, czyli sankcji na kraje, które w dalszym ciągu współpracują z Rosją. Czy pan się zgadza z tą tezą?
Dr Andrzej Szabaciuk: Oczywiście to mogło być pewnym czynnikiem, który wywołał taką, a nie inną reakcję Federacji Rosyjskiej, ale zauważmy, iż taka jest też taktyka Rosji. Kiedy Donald Trump zaostrza swoją retorykę, kiedy próbuje wywrzeć nacisk na Federację Rosyjską, to ona od razu jest gotowa na rozmowy, deklaruje, iż spotka się z delegacją ukraińską, jest gotowa do zawarcia jakiegoś porozumienia, zawieszenia broni i tak dalej. A później okazuje się oczywiście, iż nic z tego nie ma. Podobnie teraz. Efekt tych rozmów będzie taki, iż w najlepszym scenariuszu dla Ukrainy te sankcje będą nałożone później, a w najgorszym w ogóle nie będą nałożone.
RL: Czy myśli pan, iż to kolejne spotkanie, które odbędzie się w piątek, zostanie zorganizowane lepiej niż to poprzednie, które odbyło się pomiędzy Witkoffem a Putinem? Bo wielu dyplomatów wskazuje, iż było ono bardzo słabo zorganizowane. Witkoff przyjechał tam sam, nie miał tłumacza i nie robił choćby własnych notatek.
Dr Andrzej Szabaciuk: Ciężko będzie zorganizować to spotkanie w taki sposób, żeby ono nie było na korzyść Rosji. I to jest cały problem. Sam fakt, iż do niego dochodzi, jest na korzyść Rosji. I niestety tutaj Trump w każdej chwili może się wycofać, powiedzieć, iż on tylko sondował, iż tylko chciał sprawdzić, jaka jest postawa Władimira Putina. I już wielokrotnie o tym mówił, iż jak nie będzie w stanie doprowadzić do jakiegoś porozumienia czy zawieszenia broni, to po prostu się wycofa. Z punktu widzenia Rosji wycofanie się Stanów Zjednoczonych ze wspierania Ukrainy jest korzystne.
RL: Przywódcy państw europejskich skierowali pismo, w którym bronią Ukrainy i mówią, iż będą ją wspierać do końca. Czy to pismo ma jakąś sprawczość? I co w ogóle ono znaczy w momencie, w którym ani Ukraina, ani przywódcy europejscy nie biorą udziału w tych rozmowach?
Dr Andrzej Szabaciuk: Przede wszystkim to pokazuje, iż politycy europejscy mają świadomość wagi tych spotkań i obawiają się pewnych uzgodnień, które będą ignorowały ich głosy. Bo to, jak się potoczy dalej wojna Rosji przeciwko Ukrainie, będzie wpływało przede wszystkim na bezpieczeństwo Europy. I nie możemy sobie pozwolić na to, aby Ukraina przegrała tę wojnę, bo konsekwencje tego mogą być niewyobrażalne. To nie jest tylko deklaracja o tym, iż wspieramy Ukrainę, ale też, iż jesteśmy gotowi na przystąpienie Ukrainy do Unii Europejskiej i na zaoferowanie gwarancji bezpieczeństwa. Jest to deklaracja dość odważna, bo do tej pory z tymi gwarancjami było różnie. To pokazuje, iż obawa o daleko idące ustępstwa Stanów Zjednoczonych jest duża. To jest też próba nacisku na Stany Zjednoczone, aby zastanowiły się kilka razy, na co się godzą i jak będą prowadziły te rozmowy, bo ich konsekwencje mogą być daleko idące.
Prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zełenski wczoraj (11.08) podkreślił, iż sytuacja na linii frontu nie wskazuje, iż armia rosyjska szykuje się do zawieszenia broni. Podkreślił, iż Rosjanie gromadzą siły, przerzucają wojska, co może świadczyć o potencjalnym natarciu.
– Spotkanie prezydenta Donalda Trumpa z Władimirem Putinem odbędzie się w piątek (15.08) w Anchorage na Alasce – potwierdziła we wtorek (12.08) rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt. Zaznaczyła, iż Trump jest zdeterminowany, by zakończyć wojnę w Ukrainie. Zapowiedziała również, iż Trump weźmie udział w środowej wideokonferencji przywódców europejskich i prezydenta Ukrainy na temat spotkania.
InYa / opr. LisA
Fot. archiwum RL