Premier Donald Tusk uprzedził podczas wczorajszej konferencji prasowej w Warszawie, iż każdy obiekt latający, który naruszy polską przestrzeń powietrzną zostanie zestrzelony.
Podobne ostrzeżenie wystosował do Rosji szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski w poniedziałkowym wystąpieniu w Radzie Bezpieczeństwa ONZ w Nowym Jorku.
– Chcę bardzo wyraźnie powiedzieć: decyzję o zestrzeliwaniu obiektów latających będziemy podejmowali bezdyskusyjnie wtedy, kiedy naruszają nasze terytorium i latają nad Polską – powiedział Donald Tusk w czasie poniedziałkowej (22 września) konferencji prasowej. Nawiązując do ostatnich wydarzeń na Morzu Bałtyckim zastrzegł jednak, iż nie w każdej sytuacji takie kroki będą podejmowane.
– Wtedy, kiedy mamy do czynienia z sytuacjami nie do końca jasnymi, na przykład ostatni przelot rosyjskich myśliwców nad platformą Petrobalticu, ale bez naruszenia (granic) – bo to nie są nasze wody terytorialne – trzeba się dwa razy zastanowić, zanim podejmie się decyzję o działaniach, które mogą wywołać już bardzo ostrą fazę konfliktu – podkreślił szef rządu tłumacząc, iż dlatego Polska pozostaje „w stałym porozumieniu z sojusznikami”.
Jesteśmy gotowi unicestwiać obiekty, które mogą nam zagrażać, ale …
– Jesteśmy gotowi do każdej decyzji, która ma na celu unicestwienie obiektów, które mogą nam zagrażać, na przykład rosyjskich myśliwców, jeżeli będą latały nad naszymi wodami terytorialnymi, ale ja muszę też mieć stuprocentową pewność (…), iż wszyscy sojusznicy będą traktowali to dokładnie w taki sam sposób jak my – uprzedził premier Tusk.
Sikorski do rosyjskich polityków: Zostaliście ostrzeżeni
Podobne ostrzeżenie pod adresem Moskwy wygłosił szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski, podczas poniedziałkowego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ. Tym razem pilne posiedzenie RB ONZ po raz pierwszy w historii zwołano na wniosek Estonii.
Zwracając się do przedstawiciela Rosji Sikorski podkreślił, iż Polska nie ulegnie presji ze strony Moskwy. – Mam jedną prośbę do rosyjskiego rządu: jeżeli kolejna rakieta czy samolot wejdą w naszą przestrzeń powietrzną bez zezwolenia i zostaną zestrzelone, a wrak spadnie na terytorium NATO, to proszę, nie przychodźcie do nas, żeby się skarżyć – powiedział szef MSZ w swoim wystąpieniu w Nowym Jorku. – Zostaliście ostrzeżeni – podkreślił.
Później w rozmowie z dziennikarzami zwrócił uwagę, iż „w świetle prawa międzynarodowego działaliśmy w obronie własnej i Rosja nie będzie miała prawa do pretensji”. – Nasza konstytucja mówi wyraźnie: Wojsko Polskie ma zadanie obrony ojczyzny, nienaruszalności i granic na morzu, na lądzie i w powietrzu – podkreślił szef MSZ.
Wczorajsze wypowiedzi przedstawicieli polskiego rządu są reakcją na serię wtargnięć rosyjskich samolotów w przestrzeń powietrzną państw NATO, m.in. na piątkowe (19 września) naruszenie estońskiej przestrzeni powietrznej nad Zatoką Fińską przez trzy rosyjskie myśliwce MiG-31.
Polska już wcześniej podjęła działania w związku z dronami, które na początku miesiąca wleciały w przestrzeń powietrzną i spadły na terytorium Polski. Wraz z Estonią powołała się na artykuł 4 Traktatu Północnoatlantyckiego, uruchamiając konsultacje w ramach sojuszu i otwierając możliwość skoordynowanej reakcji państw członkowskich.
Procedura w przypadku naruszenia przestrzeni powietrznej
Procedura reagowania na naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej przewiduje kilka rozwiązań: wezwanie do jej opuszczenia, zmiany kierunku i wysokości lotu, lądowania lub wykonania innych poleceń. Jedną z możliwych reakcji jest również zestrzelenie obiektu.
Jeżeli maszyna nie stosuje się do tych wezwań, może zostać przechwycona przez polskie lub sojusznicze siły. „Przechwycenie polega na identyfikacji obcego wojskowego statku powietrznego, nawiązaniu z nim łączności radiowej i kontaktu wzrokowego oraz naprowadzeniu go na adekwatny kierunek lub wysokość lotu, albo wymuszeniu lądowania na wskazanym lotnisku” – cytują media definicję przechwycenia obiektu niestosującego się do wezwań.