Ultimatum dla Belgii. „Jak kupi sprzęt z USA, to chyba sobie kpi”

euractiv.pl 1 dzień temu

Rząd Belgii nie może liczyć na dołączenie do Francji, Niemiec i Hiszpanii w pracach nad europejskim projektem Future Combat Air System (FCAS), jeżeli zdecyduje się na zakup amerykańskich myśliwców F-35, stwierdził Éric Trappier, prezes Dassault Aviation.

Podczas prezentacji wyników finansowych szef głównego wykonawcy programu FCAS (przyszłego myśliwca) jasno dał do zrozumienia, iż państwa chcące dołączyć do programu muszą zobowiązać się do zakupu lokalnie produkowanego sprzętu obronnego.

– jeżeli (Belgia – red.) zrezygnuje z zakupu F-35, to będzie mile widziana (w projekcie – red.), ale jeżeli nie – to chyba sobie z nas żarty robi – powiedział wczoraj (23 lipca) francuski szef koncernu lotniczego Éric Trappier.

Belgia zdecydowała w piątek (18 lipca) o dołączeniu do francusko-niemiecko-hiszpańskiego programu budowy samolotu bojowego nowej generacji FCAS, jednocześnie ogłaszając, iż ich siły powietrzne będą korzystać z amerykańskich myśliwców F-35 oraz nowego samolotu FCAS, który będzie dostępny dopiero około 2040 roku.

Trappier uważa, iż belgijski plan przystąpienia do programu jest niespójny, bo Belgowie chcą korzystać z miejsc pracy, które powstaną w związku z realizacją programu, ale jednocześnie kupują sprzęt wojskowy ze Stanów Zjednoczonych.

Odniósł się do ostatnich spekulacji dotyczących stanu negocjacji między Francją a Niemcami w sprawie programu FCAS, zaprzeczając, iż Francja domaga się większościowego udziału w pracach nad myśliwcem szóstej generacji. – Nie domagamy się 80-procentowego udziału w pracach – zapewnił Trappier.

Kanclerz Niemiec Friedrich Merz, który niedawno przyznał, iż między Francją a Niemcami pojawiły się w sprawie programu FCAS, spotkał się wczoraj w Berlinie z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem. Dzisiaj (24 lipca) mają natomiast spotkać się ministrowie obrony obu krajów.

Idź do oryginalnego materiału