Na porannych uroczystościach obecni są również ministrowie, parlamentarzyści i samorządowcy. Zgodnie z tradycją jeszcze przed 5:00 rano rozpoczęły się one dźwiękiem syren alarmowych, bowiem o 4:45 - 1 września 1939 roku - nastąpił niemiecki atak na polską Wojskową Składnicę Tranzytową ulokowaną na gdańskim półwyspie.
Cześć i chwała Obrońcom Ojczyzny! 🇵🇱 pic.twitter.com/RvtdW5aRJg
— Kancelaria Prezydenta RP (@prezydentpl) September 1, 2025
Żołnierze Wojska Polskiego i zaproszeni goście odśpiewali hymn państwowy. Następnie na maszt podniesiono flagę państwową, a w dalszej części ceremonii zapłonął Znicz Pokoju. Następnie żołnierze odczytali Apel Pamięci, a bohaterstwo obrońców ojczyzny uczczono salutem armatnim.
86. rocznica wybuchu II wojny światowej. Uroczystości na Westerplatte
Jako pierwszy głos zabrał Karol Nawrocki, który w przemówieniu poruszył kwestię reparacji, jakie Niemcy miałyby wypłacić Polsce za straty wywołane wybuchem II wojny światowej. - Dzisiaj z Westerplatte musi wybrzmieć jeszcze jeden sygnał, jedna prawda, co rozpoczęło się 1 września 1939 roku - mówił prezydent.
ZOBACZ: "Natychmiastowy rozejm". Papież Leon XIV zaapelował do rządów Rosji i Ukrainy
Jak wskazał, "stoją przed nami wielkie wyzwania w obliczu odradzającego się neoimperializmu postsowieckiej Federacji Rosyjskiej". - Stają przed nami zadania budowania Unii Europejskiej, NATO, które realizujemy z naszym partnerem handlowym i sąsiadem: z Niemcami, ze sprawcami II wojny światowej - mówił, przypominając też o współpracy III Rzeszy ze Związkiem Radzieckim.
Mówił także w Gdańsku, iż "to złe słowo Niemca wypowiadane w kierunku innych narodów i narodu polskiego doprowadziło do tej wojny". - Nie tylko wypowiedziane, ale i wypowiadane. Zapisywane na kartach traktatów XIX wieku. Ci wielcy teoretycy stworzyli świat bez Boga, a skoro Boga nie ma to człowiek musi stać się Bogiem - oceniła głowa państwa.
Karol Nawrocki: Polska potrzebuje jasnych relacji z Niemcami i reparacji
Według Nawrockiego "aby móc budować oparte o fundamenty prawdy i dobrych relacji partnerstwo z naszym zachodnim sąsiadem, musimy w końcu załatwić kwestię reparacji od państwa niemieckiego". - Których jako prezydent Polski dla dobra wspólnego się jednoznacznie domagam, dla naszej przyszłości - podkreślił.
Wyjaśnił przy tym, iż reparacje "nie będą alternatywą dla historycznej amnezji". - Ale Polska jako państwo przyfrontowe, najważniejsze państwo wschodniej flanki NATO, potrzebuje i sprawiedliwości, i prawdy, i jasnych relacji z Niemcami, ale także reparacji - powtórzyła głowa państwa.
Zdaniem prezydenta "dobre jest tylko to bogactwo, które nie jest grzechem, a bogactwo zbudowane - owszem - i na ciężkiej pracy kolejnych generacji niemieckich, i wsparciu Niemiec po 1945 roku, ale także zbudowane na złamaniu Dekalogu, który mówi: 'Nie zabijaj i nie kradnij'". - A jak zabiłeś i ukradłeś to musisz winę wyznać, przeprosić i zadośćuczynić - przypomniał.
Jak nadmienił Nawrocki, "czekamy na reparacje dla naszej wspólnej przyszłości, sojuszy". - Wierze, iż pan premier i rząd Polski wzmocni głos prezydenta na arenie międzynarodowej i zbudujemy bezpieczną przyszłość razem z naszymi zachodnimi sąsiadami". - Bo każdy ma swoje Westerplatte - powiedział.
Obchody na Westerplatte. Donald Tusk: Polska już nigdy nie może być sama
W dalszej części obchodów przemawiał premier. Jak zaznaczył, "musimy rozumieć, kto jest wrogiem, a kto sojusznikiem". - Musimy rozumieć, skąd dzisiaj płynie zagrożenie i z kim powinniśmy jednoczyć się w wysiłku obrony Polski i całego świata Zachodu - przekonywał Donald Tusk.
ZOBACZ: Wysłanie wojsk na Ukrainę. Ursula von der Leyen: Europa ma dość precyzyjny plan
Podkreślił, iż to wynik lekcji z osamotnienia Polski w 1939 roku. - Nie ma alternatywy dla mądrego wyboru politycznego. Polska już nigdy nie może być sama. Polska nigdy nie może być słaba - kontynuował.
Premier wyjaśniał, iż "najlepiej pokonać przeciwnika bez wojny", co powinno być dla Polaków "świętym przykazaniem". - Musimy być tak silni, musimy być tak mądrzy, musimy być tak zjednoczeni, aby już nigdy nikomu z żadnej ze stron świata nie przyszło do głowy, aby zaatakować naszą ojczyznę - ocenił.
Według niego "jednoczenie wokół spraw bezpieczeństwa i pamięci nie jest łatwe, ale nie ma dla tego alternatywy". - W tych sprawach musimy być razem, w tych sprawach nie możemy mieć wątpliwości (...). Naszym wyborem musi być wielkość, bo Polska albo będzie wielka, albo, jak w przeszłości, w ogóle nas nie będzie - przestrzegał Tusk.
Szymon Hołownia: Zrobimy wszystko, aby ten koszmar się nie powtórzył
W przemowie marszałka Sejmu usłyszeliśmy natomiast, iż "kiedy tutaj na Westerplatte każdego 1 września słyszymy te salwy armatnie, trudno nie myśleć o tych, które one 86 lat temu wyrwały ze snu". Zaznaczył, iż pamiętamy o pierwszych ofiarach wśród polskich żołnierzy, ale i o pierwszych ofiarach cywilnych.
- O tych, którzy zginęli od niemieckich bomb w szpitalu w Wieluniu. Pamiętamy o tych wszystkich, dla których ta pobudka 1 września była (...) tego koszmaru początkiem. Obudzili się 1 września i koszmar się zaczął na jawie, nie we śnie, trwający sześć lat. Kosztujący życie 60 mln ludzi na całym świecie - wymieniał Szymon Hołownia.
Jak przypomniał, Niemcy w rozkazach używali "obrzydliwie fałszywą interpretację sytuacji". - Mówili, iż atakują Polskę w obronie przed polskimi nadużyciami. Tak się zaczynają wojny, tak się zaczynają nieszczęścia, kiedy ktoś daje sobie prawo do przekraczania nie swoich, ale czyichś granic. Widzimy to dzisiaj dobrze w Ukrainie (...) - wyjaśniał.
Następnie zwrócił się do "wszystkich tych, którzy polegli na Westerplatte, ale też wszystkim tym, których życie zakończył ten trwający sześć lat koszmar". - Nie zdążyliśmy, ale dziś chcę, żebyście usłyszeli, iż jesteście w naszych sercach. Że zawsze będziemy robić wszystko, żeby ten koszmar nigdy więcej się nie powtórzył - zapewnił.
Kosiniak-Kamysz: W Ukrainie rozgrywa się polskie bezpieczeństwo
Na Westerplatte szef MON z kolei podkreślił, że do wojny nie wolno się przyzwyczaić. Zaznaczył, iż nad konfliktem, który toczy się w Ukrainie, "pomimo zmęczenia, trudu i emocji nie możemy przejść do porządku dziennego". – Tam giną ludzie, dzieci. Bomby lecą na żłobki, przedszkola i szpitale – dodał Władysław Kosiniak-Kamysz.
Podkreślił, iż przyzwyczajenie do wojny to "najgorsze i największe zwycięstwo imperium zła patrzącego znów ze Wschodu", a oprócz cywilizacyjnego, ludzkiego i chrześcijańskiego powodu stojącego za wsparciem walczącej Ukrainy, powodem jest także to, iż to właśnie tam rozgrywa się polskie bezpieczeństwo.
ZOBACZ: Zdewastowali historyczną bramę Stoczni Gdańskiej. Ostatnie Pokolenie w akcji
- Nie można o tym zapomnieć, iż każdy dzień zużywania armii Federacji Rosyjskiej przez walczącą armię ukraińską to dzień, w którym daje nam się siłę i moc do lepszego przygotowania. To jest ochronienie polskiego żołnierza - powiedział, przypominając, iż w historii Polacy często płacili cenę za inne narody oraz swoją wolność.
- Wiem, iż mijający czas powoduje, iż wrażliwość się zmniejsza, ale racja stanu nie może być przesłonięta zmęczeniem czy zniechęceniem. Jest to zobowiązanie wobec Westerplatte i zobowiązanie wobec ludzi Westerplatte: żołnierzy Wojska Polskiego – apelował Kosiniak-Kamysz.
Wystrzały ze "Schleswig-Holstein" rozpoczęły II wojnę światową
Atak niemieckiego pancernika "Schleswig-Holstein" na polską składnicę wojskową na Westerplatte był jednym z pierwszych wydarzeń rozpoczynających II wojnę światową. Oddziały polskie pod dowództwem majora Henryka Sucharskiego do 7 września 1939 roku bohatersko broniły placówki przed atakami wroga z morza, lądu i powietrza.
Według rożnych źródeł, gdy wybuchły walki, w polskiej składnicy przebywało 210-240 Polaków. W walkach poległo 15 polskich żołnierzy, około 30 zostało rannych. Liczbę zabitych po stronie niemieckiej szacuje się na 50 żołnierzy, rannych - na około 120. Ponad dwa tygodnie później - 17 września 1939 roku - do ataku na Polskę ruszyła także radziecka Armia Czerwona.