W Wałbrzychu doszło do niepokojących incydentów wymierzonych w obcokrajowców. W poniedziałek dwaj mężczyźni pobili obywatela Paragwaju, który legalnie przebywa i pracuje w Polsce. Dzień później przed pensjonatem w dzielnicy Szczawienko zebrali się mieszkańcy manifestujący niezadowolenie z obecności imigrantów. Prezydent miasta Roman Szełemej ocenił, iż agresja nie ma podstaw w rzeczywistości.
Paragwajczyk został fałszywie oskarżony o nagrywanie na ulicy dzieci. Policjanci wezwani na miejsce sprawdzili jego telefon i nie znaleźli tam takich nagrań. We wtorek doszło do zbiegowiska przed pensjonatem w wałbrzyskiej dzielnicy Szczawienko.
Uczestnicy manifestowali swoje niezadowolenie z imigrantów, którzy przebywają w mieście. Sytuację obserwowali policjanci. W trakcie zajścia nikt nie ucierpiał, a zebrani rozeszli się dobrowolnie.
Prezydent o problemie, którego nie ma
Prezydent Wałbrzycha Roman Szełemej w rozmowie z PAP podkreślił, iż agresja w stosunku do cudzoziemców jest niepokojąca, ale też zaskakująca. "Ta agresja nie jest reakcją na rzeczywiste zjawiska, na awanturnictwo, przestępczość czy w ogóle obecność obcokrajowców. A zatem takie agresywne, ksenofobiczne zachowania są próbą rozwiązania problemu, którego nie ma, który został stworzony" - ocenił prezydent.
Szełemej zwrócił uwagę, iż zachowania ksenofobiczne cechują się pozbawionymi podstaw ogromnymi emocjami. "Tworzona jest fałszywa narracja, szerzy się dezinformacja, a na kanwie tego, żywiąc się emocjami ludzkimi, powstają tak niebezpieczne sytuacje, jakie dziś obserwujemy" - mówił.
Brak migrantów w mieście
Dodał, iż akty agresji są zaskakujące w Wałbrzychu, bo w mieście adekwatnie nie ma obcokrajowców z innych, odległych obszarów kulturowych. "W Wałbrzychu nie było, nie ma i - jak sądzę - z różnych powodów nie będzie w ogóle zjawiska migrantów" - powiedział Szełemej.
Podkreślił, iż mówiąc o obcokrajowcach w Wałbrzychu, należy mówić o społeczności ukraińskiej i o niedużym odsetku ludności o korzeniach białoruskich. "Co więcej, ma to ścisły związek z korzeniami narodowościowymi lokalnej społeczności" - wskazał prezydent.
Historyczne korzenie miasta
Wałbrzych po drugiej wojnie światowej został zasiedlony tysiącami przesiedlonych z zachodniej Ukrainy, przede wszystkim z Borysławia, z Drohobycza i ze Lwowa. Korzenie te ma około 30-40 procent mieszkańców miasta. Dziś w mieście mieszka około siedem-osiem tysięcy obywateli Ukrainy i Białorusi.
Szełemej zwrócił przy tym uwagę, iż mieszkańcy Wałbrzycha przed i po wybuchu wojny w Ukrainie często przyjmowali swoich znajomych, bliskich i krewnych, którzy do tej pory mieszkali za wschodnią granicą. Nieliczna grupa obcokrajowców z innych obszarów kulturowych, na przykład z Ameryki Południowej, to najczęściej pracownicy zakładów zlokalizowanych w strefie ekonomicznej.
Rola samorządów w przeciwdziałaniu ksenofobii
"To są często na przykład grupy przyjeżdżające na montaż urządzeń w globalnych firmach, które mają swoje fabryki w naszym mieście" - mówił prezydent. Szełemej ocenił, iż samorządy mogą przeciwdziałać zachowaniom ksenofobicznym, tworząc otwartą i życzliwą atmosferę dla obcokrajowców.
"I wydaje mi się, iż samorządy robią to dobrze. To jest w dużym stopniu też domena sektora ekonomicznego, czyli podmiotów gospodarczych" - podkreślił. Prezydent zwrócił uwagę, iż bez przybyszów w tej chwili zza wschodniej granicy wiele służb komunalnych w Polsce w ogóle by nie funkcjonowało.
"Mówię tu o służbie zdrowia, w której pracuję, czy też o transporcie, komunikacji publicznej lub sektorze budowlanym. To są ludzie zaadaptowani, przebywający legalnie, mający pozwolenie na pracę" - podkreślił prezydent.
(PAP) Uwaga: Ten artykuł został zredagowany przy pomocy Sztucznej Inteligencji.