
Ponad 400 kandydatów, 150 dostępnych etatów i… tylko połowa obsadzona. Mimo ogromnego zainteresowania służbą w elitarnym 21. Batalionie Górskim w Wojnarowej, nabór okazał się dla wielu barierą nie do przejścia. Fizycznie, psychicznie i zdrowotnie – kandydaci nie wytrzymali selekcji. Temat podjęli dziennikarze Radia Kraków.
Nie dla wszystkich mundur górskiego wojownika
Jednostka w Wojnarowej nie jest dla przypadkowych ludzi – to ma być elita Wojska Polskiego. Żołnierze muszą być gotowi na ekstremalne warunki, terenowe akcje i obciążenia, których nie zniesie każdy organizm. I choć zainteresowanie było rekordowe, to rekrutacja boleśnie zweryfikowała możliwości wielu chętnych. – Odpadali albo na WF, albo na badaniach psychologicznych, albo na badaniach lekarskich. Z różnych względów. O ile WF można poćwiczyć i za pół roku spróbować ponownie, o tyle o ile ktoś ma jakieś problemy natury psychologicznej albo lekarskiej, no to już nie tak łatwo wyeliminować – tłumaczy porucznik Paweł Terebka z Wojskowego Centrum Rekrutacji w Nowym Sączu.
Gdzie ci wojownicy z Sądecczyzny?
Do rekrutacji zgłosili się mieszkańcy z Nowosądecczyzny, Limanowszczyzny, Ziemi Gorlickiej, a choćby z okolic Jasła i Tarnowa. Mimo to wielu nie przeszło selekcji, a limit etatów na ten rok wciąż nie został wykorzystany. Oznacza to jedno – rekrutacja przez cały czas trwa i każdy, kto czuje się na siłach, może spróbować.
Wojnarowa – poligon przyszłości?
Lekki Batalion Górski to projekt rozpisany na lata. Docelowo w Wojnarowej ma służyć aż 650 żołnierzy zawodowych. Dziś bazują w kontenerach, ale w planach jest budowa nowoczesnej infrastruktury – pełnowymiarowych koszar i zaplecza, które uczynią z Wojnarowej najważniejszy punkt na mapie polskiej obronności.