Kierownik ambasady RP w Berlinie Jan Tombiński, w opublikowanym w sobotę we "Frankfurter Allgemeine Zeitung" materiale autorskim zwraca uwagę na luki w niemieckiej pamięci o II wojnie światowej. Dowodem na poparcie tej tezy ma być zestaw plakatów wiszących na fasadzie Niemieckiego Muzeum Historii w stolicy Niemiec, dotyczących najważniejszych wydarzeń z przeszłości. Jak zaznaczył, do lat 1933-1945 odnoszą się dwa plakaty - przejęcia władzy przez Hitlera w 1933 r. i eksplozji nuklearnej na pustyni Nevada w USA w 1945 r.
Luki w historycznej pamięci
"Pomiędzy tymi datami panuje kompletna pustka – nie ma Norymbergii, Monachium, anszlusu (Austrii), Paktu Hitler-Stalin, napaści na Polskę, wojny światowej, Auschwitz, Holokaustu, Stalingradu, D-Day, Jałty i Poczdamu" – wylicza polski dyplomata. Luki w prezentowaniu wspólnej historii prowadzą do jej błędnej recepcji i ograniczają drogę do wspólnej przyszłości – ostrzegł Tombiński.
Kierownik polskiej placówki przedstawił wydarzenia z 1939 r. – atak Niemiec na Polskę 1 września, wojskową bierność Francji i Wielkiej Brytanii, wkroczenie Armii Czerwonej do Polski 17 września i rozbiór Polski w oparciu o tajny protokół do Paktu Ribbentrop-Mołotow.
17 września jest dla Polski "symbolem oportunistycznego cynizmu i perfidnego działania" – podkreślił Tombiński. Wskutek działania dwóch agresywnych mocarstw podbita została nie tylko Polska, ale także trzy kraje bałtyckie, część Rumunii i Finlandii.
Słowa nie powstrzymają agresji
Przypominanie w dzisiejszych czasach nie tylko o 1 września, ale także o 17 września 1939 r. jest ostrzeżeniem wobec aktualnej sytuacji na świecie. "Agresję rzadko można powstrzymać słowami i dyplomatycznymi zabiegami, a jeżeli nawet, to tylko czasowo i przy rosnących kosztach" – pisze kierownik polskiej ambasady.
"W naszych czasach osoby, które niczego nie nauczyły się z historii (w oryginale "wiecznie wczorajsi”) znów próbują zmienić bieg historii i zastąpić siłę politycznych argumentów polityką siły i ideologią dominacji" – pisze Tombiński. "Bierne i apatyczne przyglądanie się temu prowadzi do tego, iż państwa demokratyczne stają się pomocnikami w procesie obalania światowego porządku, który przez dziesięciolecia zapewniał nam bezpieczeństwo, stabilność i optymizm" – ostrzegł polski dyplomata.
Podstawowym zadaniem historii – podkreślił – jest tłumaczenie przyczyn i skutków, gdyż bez zrozumienia związków między wydarzeniami, nie jest możliwe zrozumienie dzisiejszego świata, ani kształtowanie przyszłych wydarzeń. "Plakaty wiszące na fasadzie Niemieckiego Muzeum Historii nie pomagają w tym, gdyż zamiast przemawiać, przemilczają tysiące słów" – pisze w konkluzji Jan Tombiński w "FAZ".