Po latach zerwanych kontaktów i wzajemnych oskarżeń, Ukraina i Rosja znów zasiadają do bezpośrednich rozmów. Spotkanie w Stambule budzi ogromne emocje i nadzieje, ale też niepokój – stawka jest wysoka, a atmosfera daleka od zaufania. Czy to początek realnych negocjacji, czy kolejna gra na czas?

fot. Warszawa w Pigułce
Ukraina i Rosja znów przy jednym stole. Historyczne rozmowy w Stambule pod presją świata
Po trzech latach milczenia, delegacje Ukrainy i Rosji zasiadły dziś do bezpośrednich rozmów. Spotkanie odbywa się w Stambule pod auspicjami tureckiego ministra spraw zagranicznych Hakana Fidana. To pierwsza tego typu próba dyplomatyczna od czasów fiaska negocjacji w 2022 roku. W tle rosnące napięcie, nieufność i widoczna presja ze strony międzynarodowych graczy.
Jak podała agencja Reutera, przed spotkaniem z delegacją ukraińską szef rosyjskiej delegacji Władimir Miedinski odbył rozmowę z przedstawicielem władz USA. Mimo to, Moskwa domaga się, by rozmowy odbywały się bez udziału Amerykanów i Turków, co od razu wywołało napięcia proceduralne.
Ukraina nie kryje ostrożności. Kijów stanowczo sprzeciwia się nazywaniu stambulskich rozmów „kontynuacją” negocjacji z 2022 roku, które – według prezydenckiego doradcy Andrija Jermaka – oznaczałyby powrót do warunków, które w praktyce oznaczały kapitulację. Dla Rosji to z kolei „naturalna kontynuacja procesu pokojowego”.
W grze ponownie pojawia się tzw. „komunikat stambulski” – projekt dokumentu, który zakładał, iż Ukraina przyjmie status państwa neutralnego w zamian za międzynarodowe gwarancje bezpieczeństwa od kluczowych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ oraz wybranych państw regionu. To jednak rozwiązanie, które od początku budziło silne kontrowersje – zarówno w Kijowie, jak i wśród zachodnich sojuszników.
Szef MSZ Turcji, Hakan Fidan, który przewodniczy rozmowom, wezwał do „jak najszybszego zawieszenia broni”. Według niego rozmowy w Stambule powinny przygotować grunt pod przyszłe spotkanie liderów obu państw – Wołodymyra Zełenskiego i Władimira Putina. Nie wiadomo jednak, czy taki scenariusz jest w ogóle realistyczny.
Z nieoficjalnych informacji wynika, iż Kreml liczy raczej na osobistą rozmowę Putina z Donaldem Trumpem niż z Zełenskim. To pokazuje, iż w tle rozmów pokojowych toczy się także globalna gra o wpływy i warunki zakończenia wojny.
Na razie rozmowy w Stambule są jedynie początkiem niepewnej drogi. Nie wiadomo, czy strony dojdą choćby do krótkoterminowego zawieszenia broni. Wiadomo natomiast, iż oczy całego świata są dziś skierowane na Bosfor.