
Najlepiej poznałem część Łotwy zwaną Łatgalią, dawniej Inflantami. W czasie okupacji zamieszkiwało tutaj 60 tysięcy Polaków. Kiedy tam przybyłem, w samej Rydze było ich na stałe około 16 tysięcy, a okresowo choćby do 20.000. Ogromne transporty rodaków wywożono na przymusowe roboty przy obiektach wojskowych.
Ja sam zostałem tu przywieziony 24 czerwca 1942 r. do pracy przy budowie wojskowego lotniska Riga-Spilve. Poza Rygą duże ośrodki polonijne były w Dynaburgu (42 tysiące Polaków), w Rzeczycy (Rezekne) i w Libawie. Już przed wojną istniały w Rydze szkoły polskie: szkoły podstawowe, gimnazjum (potem liceum ogólnokształcące), w Dynaburgu także szkoła rzemieślnicza, w Rzeczycy szkoła dla dzieci i również gimnazjum. W tym czasie Polacy odgrywali istotną rolę nie tylko w miastach. Były tu bardzo prężne liczne drużyny harcerskie, kluby sportowe, chóry śpiewacze i tym podobne.
Ponieważ Łotysze czuli wielką niechęć do obszarników-baronów niemieckich, Polacy byli tu chętniej widziani jako działacze społeczni czy polityczni. Tym należy tłumaczyć obecność naszych rodaków wówczas w łotewskim sejmie i sprawowanie przez nich wysokich funkcji państwowych (na przykład Jan Wierzbicki był wieloletnim ministrem oświaty, później ministrem spraw wewnętrznych). Zawsze jeden z dwóch wiceburmistrzów Dynaburga był Polakiem, a do samorządów w wyborach wchodziło wielu naszych przedstawicieli.
Duże ożywienie w życiu tutejszej Polonii wniosły dwie masowe imprezy polskie: w 1934 r. I Olimpiada Polaków z Zagranicy w Warszawie, a rok później harcerskie Jamboree w Spale pod Warszawą.
Wszyscy późniejsi partyzanci, z którymi zetknąłem się w konspiracji, w więzieniu ryskim i w obozie Stutthof, przed wojną byli aktywnymi działaczami Polonii i napad hitlerowski na nasz kraj przyjęli jako sygnał pełnej mobilizacji wojskowej. Zaczęły się dyżury w drużynach harcerskich, ludzie szturmowali konsulaty polskie, domagając się wcielenia do Wojska Polskiego.
Gdy to nie pomaga, sześciu aktywistów przekrada się przez granicę z Litwą do Wilna, meldując się w tamtejszym RKU i stanowczo prosząc o mobilizację wszystkich drużyn starszoharcerskich do armii polskiej. Po tygodniu odesłano ich z powrotem do Dynaburga, zalecając czekanie. To właśnie w drodze powrotnej utworzono tajną organizację, której sztab tworzyli Franciszek Czechowicz, Wiktor Wierzbicki, Piotr Spogis, Józef Kokin, Michał Wieliczko i Adam Zubowicz. Komendantem został Franciszek Czechowicz. Tymczasem ruch konspiratorski zaczął nurtować prawie całą Polonię, zwłaszcza jego brzydszą połowę.