Prezydent Francji Emmanuel Macron zdecydowanie potępił ścięcie drzewa upamiętniającego Ilana Halimiego w miejscowości Epinay-sur-Seine koło Paryża. "Powalenie drzewa upamiętniającego Ilana Halimiego, to próba zabicia go po raz drugi" - ocenił francuski przywódca.
Macron podkreślił, iż "naród nigdy nie zapomni tego dziecka Francji, które zostało zabite, bo było Żydem". Do aktu wandalizmu doszło w nocy ze środy na czwartek, a śledztwo w tej sprawie zostało już wszczęte według naczenego rabina Francji Haima Korsii.
Sprawa Ilana Halimiego
23-letni Ilan Halimi został porwany dla okupu w 2006 roku przez grupę nazywającą się Gangiem Barbarzyńców. Przez 24 dni był torturowany, a następnie został zamordowany przez oprawców, którzy wybrali go jako ofiarę ze względu na przynależność do społeczności żydowskiej.
Sprawcy kierowali się antysemickim mitem, iż wszyscy Żydzi są bogaci. Halimi pochodził z rodziny Żydów marokańskich, która nie była zamożna, co pokazuje absurdalność tej motywacji.
Reakcje władz i społeczności
Przewodniczący Rady Przedstawicielskiej Instytucji Żydowskich we Francji (CRIF) Yonathan Arfi zaznaczył, iż powalenie drzewa upamiętniającego śmierć Halimiego jest "brutalnym potwierdzeniem antysemityzmu w społeczeństwie i czymś niesamowicie bolesnym". Prezydent Macron zapewnił, iż wszelkie służby pracują, aby znaleźć sprawców.
Do przestępstwa odnieśli się również minister spraw wewnętrznych Bruno Retailleau i premier Francois Bayrou. "Nieskończona walka ze śmiercionośną trucizną nienawiści jest naszym pierwszym obowiązkiem" - zaznaczył premier na platformie X.
Sprawa Halimiego wywołała we Francji w 2006 roku wielkie oburzenie i stała się punktem wyjścia dla wielu książek i artykułów prasowych o antysemityzmie w kraju. Tragedia spotkała się z szeroką reakcją społeczną i do dziś pozostaje symbolem walki z nienawiścią na tle rasowym.
Źródła wykorzystane: "PAP" Uwaga: Ten artykuł został zredagowany z pomocą Sztucznej Inteligencji.