Nazistowska klinika aborcyjna – obóz położniczy w Waltrop-Holthausen

zycierodzina.pl 13 godzin temu

Zmuszanie do aborcji, segregacja rasowa, oddawanie dzieci wartościowych rasowo niemieckim rodzicom. Pierwowzór klinik aborcyjnych, w których dziecko jest zabijane choćby nie dla rzekomej ochrony życia matki, ale tak po prostu, przez czyjś kaprys. To były realia nazistowskiego obózu położniczego w Waltrop-Holthausen.

Uchylona karalność aborcji

Najpierw w 1943 roku Ministerstwo Sprawiedliwości III Rzeszy zdekryminalizowało aborcję dla robotnic bądź więźniarek obozów. Niedawno historia zatoczyła koło, ponieważ rząd dzisiejszych Niemiec ponownie zniósł karalność za zabijanie dzieci. Oficjalnie aborcja wciąż jest nielegalna, jednak w praktyce nie przewiduje się konsekwencji za wykonanie takowej procedury. W III Rzeszy kolejnym krokiem było zmuszanie ciężarnych kobiet do złożenia podania o dokonanie aborcji. Za niewykonanie polecenia groziło wywiezienie do obozu koncentracyjnego. Następnie Główny Urząd Rasy i Osadnictwa SS przeprowadzał badania ciężarnych matek oraz ojców dzieci pod względem rasy. Gdy uznano, iż mające się urodzić dziecko może być wartościowe rasowo, nie wyrażano zgody na zabicie go. Tak więc ludzkie życie było warunkowane kolorem oczu i włosów.

Obóz położniczo-aborcyjny

W miejscowości Waltrop utworzono obóz położniczy dla ciężarnych kobiet. Mieścił on około 500 więźniarek, głównie Polek i kobiet z państw sąsiedzkich. Zmuszane były do pracy przy ogródku dla pobliskiego gospodarstwa rolnego lub w fabryce igieł na terenie obozu. Musiały pracować prawie do samego porodu i już chwilę po nim. Warunki życia były tragiczne. Brakowało dobrego pożywienia i środków czystości. Kobiety rodziły na drewnianym stole. Dziecko pożądanej rasy było zabierane matkom i trafiało do adopcji dla niemieckich rodzin. Pozostałe dzieci były po porodzie zabijane. Podczas działalności obozu (1943-1945) odnotowano ponad 1200 urodzeń. Z samego niedożywienia zmarło około 500 dzieci. Dodatkowo ponad 700 zostało zabitych wskutek aborcji – choćby do piątego miesiąca ciąży! Zmarłe dzieci i matki chowano w masowym grobie.

Klinika aborcyjna Abotak

Obóz położniczy w Waltrop-Holthausen był miejscem, gdzie nikt nie zasłaniał się zdrowiem matki, zagrożeniem jej życia, czy chorobą genetyczną dziecka. Tam po prostu zabijano dzieci, które uznano za nieodpowiednie, nie takie, jak trzeba. Bo mogły być niskie, czarne, rude, z piwnymi oczami. Ktoś uznał, iż można po prostu takie dziecko zamordować. Dzisiejsze kliniki aborcyjne działają w analogiczny sposób. Szczególnie należy tu zwrócić uwagę na nowo powstałą pseudoklinikę Abotak w Warszawie. Już sama nazwa ośrodka sugeruje, iż nie potrzeba żadnych pretekstów do zabicia dziecka, wystarczy kaprys. Dzieci należy zabijać „a bo tak”. Środowisko aborcjonistów ideowi spadkobiercy ideowi niemieckich nazistów. I jedni, i drudzy mieli i mają za nic życie dzieci. I uważają, iż mogą zabijać, „a bo tak”.

Tekst: Mikołaj Brzyski

Idź do oryginalnego materiału