W jednostce wojskowej w podwarszawskiej Wesołej odbyła się wyjątkowa uroczystość, która zgromadziła żołnierzy, oficerów, przedstawicieli władz i bliskich jednego z poległych. To symboliczny moment refleksji i pamięci o wydarzeniach, które na trwałe wpisały się w historię służby na wschodniej granicy. Padły słowa o honorze, odwadze i zobowiązaniu, które nie przemijają.

fot. Warszawa w Pigułce
Rok od dramatycznych wydarzeń na granicy. W warszawskiej jednostce padły ważne słowa
W piątek w stołecznej brygadzie pancernej odbyła się uroczystość, która zgromadziła wojskowych, polityków i rodzinę poległego żołnierza. Wspominano jednego z tych, którzy zapłacili najwyższą cenę, pełniąc służbę w trudnym czasie. Padły poruszające słowa o obowiązku, odwadze i pamięci.
Służył z dumą i odpowiedzialnością
W 1. Warszawskiej Brygadzie Pancernej w Wesołej odbył się uroczysty apel upamiętniający sierżanta Mateusza Sitka. Żołnierz zginął rok temu, gdy pełnił służbę na granicy z Białorusią i został zaatakowany przez jednego z migrantów próbujących sforsować zaporę. W piątek koledzy z jednostki oddali mu hołd, a wojskowi dowódcy i przedstawiciele państwa podkreślali, iż jego śmierć nie była daremna.
Szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz mówił wprost: „Oddał życie wierny żołnierskiej przysiędze. Żołnierze w całej Polsce pamiętają, iż była to ofiara w obronie granicy i polskości”. Zapowiedział również, iż resort obrony sfinansuje pomnik upamiętniający sierżanta, który stanie w miejscu dostępnym publicznie – najprawdopodobniej w pobliżu jednostki, w której służył.
Był tam, gdzie powinien być żołnierz
Podczas apelu dowódca brygady płk Renart Skrzypczak przypomniał, iż sierżant Sitek „zginął, bo był między zagrożeniem a bezpieczeństwem ojczyzny”. Podkreślił jego gotowość, odwagę i głębokie poczucie obowiązku – wartości, które definiują żołnierską służbę. Dowódca zapowiedział, iż nazwisko poległego żołnierza na zawsze pozostanie w historii jednostki.
Oficerowie i żołnierze złożyli wieńce pod tablicą pamiątkową. W uroczystości wzięli udział m.in. wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak, Dowódca Operacyjny gen. Maciej Klisz i dowódca WOT gen. Krzysztof Stańczyk. Obecna była także rodzina poległego.
Rok temu wydarzyła się tragedia
Do ataku na żołnierza doszło 28 maja ubiegłego roku w okolicach Dubicz Cerkiewnych. Mateusz Sitek został ugodzony nożem przez jednego z mężczyzn, którzy próbowali siłowo przedostać się przez stalową zaporę. Mimo natychmiastowej pomocy nie udało się go uratować. Zmarł 6 czerwca 2024 r. w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie.
Pośmiertnie awansowany do stopnia sierżanta, został odznaczony Złotym Medalem za Zasługi dla Obronności Kraju. Jego imieniem nazwano czołg Abrams należący do brygady, a planowany komponent Wojsk Obrony Terytorialnej nosić będzie jego nazwisko.
Pamięć, która trwa
Prezydent Andrzej Duda w rocznicę śmierci sierżanta zamieścił w mediach społecznościowych wpis, w którym nazwał jego ofiarę „wyrazem najwyższej odwagi i żołnierskiego honoru”. Zaznaczył, iż wobec wciąż realnego zagrożenia ze strony Rosji i Białorusi, obecność i gotowość żołnierzy ma dla państwa ogromne znaczenie. „Władze Rzeczypospolitej muszą stać przy nich – tak jak stoi przy nich cały Naród” – podkreślił.
Wojna hybrydowa na granicy z Białorusią trwa. Tysiące funkcjonariuszy i żołnierzy codziennie stoi między zagrożeniem a bezpieczeństwem kraju. Przypomnienie o sierżancie Sitku jest nie tylko hołdem, ale też przestrogą, jaką cenę może nieść za sobą służba w tych realiach.