Donald Trump przyznał w Białym Domu, iż "w pewnym sensie, adekwatnie" już podjął decyzję w sprawie przekazania pocisków dalekiego zasięgu Tomahawk Ukrainie. Jednocześnie prezydent USA zaznaczył, iż potrzebuje więcej informacji o tym, jak broń miałaby być wykorzystana.
"Dokąd je wysyłają. Myślę, iż muszę zadać do pytanie" - powiedział Trump dziennikarzom. Dodał, iż "zadam pewne pytania", ale podkreślił: "Nie chcę eskalacji".
Prośba Zełenskiego i reakcja Rosji
Według amerykańskich mediów Trump we wrześniu powiedział Wołodymyrowi Zełenskiemu, iż jest otwarty na zniesienie ograniczeń dotyczących wykorzystania amerykańskiej broni do uderzania w cele w głębi Rosji. Ukraiński przywódca miał wtedy poprosić o pociski Tomahawk.
Władimir Putin ostrzegł, iż dostarczenie Ukrainie amerykańskich Tomahawków zaszkodzi stosunkom rosyjsko-amerykańskim. Ukraińcy kilka razy podnosili temat tych pocisków w rozmowach z USA w ostatnim roku.
Ograniczenia produkcyjne i zapasy
Tomahawki były jedynym rodzajem uzbrojenia z listy NATO, na którego sprzedaż krajom sojuszniczym dla Ukrainy nie zgodził się Trump - przekazało źródło serwisu Axios. Reuters napisał w ubiegłym tygodniu, iż przekazanie pocisków może okazać się niewykonalne ze względu na ograniczone zapasy przeznaczone dla amerykańskiej marynarki wojennej.
Pociski Tomahawk są produkowane od połowy lat 80. W ostatnich latach średnio wytwarzanych jest od 55 do 90 sztuk rocznie, a według danych budżetowych Pentagonu w 2026 roku planowany jest zakup 57 tych pocisków.
Źródła wykorzystane: "PAP" Uwaga: Ten artykuł został zredagowany z pomocą Sztucznej Inteligencji.