Administracja Trumpa odwołuje prawie 30 dyplomatów z wysokich stanowisk, w tym ambasadorskich, w różnych krajach świata. Decyzja ma dostosować amerykańską dyplomację za granicą do strategii "Ameryka przede wszystkim".
Dziesięciu demokratycznych członków Komisji Spraw Zagranicznych ostro skrytykowało ten ruch, nazywając go w liście do prezydenta "bezprecedensowy".
Trump odwołuje przedstawicieli dyplomatycznych na czterech kontynentach. Najwięcej odwołań - 13 - dotyczy państw afrykańskich. W Azji zmiany obejmują sześć państw, w Europie cztery (Armenia, Macedonia, Czarnogóra, Słowacja), a na Bliskim Wschodzie dwa (Algieria, Egipt). Odwołania objęły także ambasadorów w Nepalu, Sri Lance, Gwatemali i Surinamie.
Krytyka Demokratów
Demokraci w swoim liście do Trumpa, cytowanym przez agencję Reuters, podkreślili brak planów zastąpienia odwołanych dyplomatów wykwalifikowanymi kandydatami. Według ich danych lista wolnych stanowisk ambasadorskich przekroczyła już 100 pozycji.
Obrona Departamentu Stanu
Departament Stanu odmówił komentowania konkretnych liczb i nazwisk. Bronił jednak zmian, określając je jako "standardową procedurę w każdej administracji". W oświadczeniu dla agencji AP, które ukazało się w niedzielę, Departament podkreślił, iż "prezydent ma prawo zapewnić, iż w tych krajach przebywają osoby, które promują agendę ‚Ameryka przede wszystkim'".
Departament Stanu podkreślił, iż ambasadorowie są osobistymi przedstawicielami prezydenta.
Biały Dom nie odniósł się do listu demokratycznych kongresmenów.
Uwaga: Ten artykuł został stworzony przy użyciu Sztucznej Inteligencji (AI).





