Czasem trzeba się wspiąć wysoko, by zrozumieć, jak małe rzeczy potrafią połączyć bardzo odległe miejsca. Na wzgórzu Turo de la Rovira, z którego rozciąga się panorama Barcelony zdolna odebrać mowę choćby najbardziej rozmownym turystom, zostawiliśmy... kamień. Ale nie byle jaki. To jeden z naszych karkonoskich kamyczków wędrowniczków z serii Karkonosze GO, który dzielnie reprezentował region na hiszpańskiej ziemi. Ktoś mógłby zapytać: Co ma wspólnego Turo de la Rovira z Karkonoszami? I tu odpowiedź jest prostsza, niż się wydaje – łączy je pasja do odkrywania. W czasach, gdy podróże realizowane są nie tylko palcem po mapie, ale i duszą po wspomnieniach, małe symbole nabierają znaczenia. Karkonoski kamień w Barcelonie to nie akt zawłaszczenia przestrzeni, ale cichy ambasador gór, które uczą pokory wobec natury i euforii z wędrówki. Nieważne, czy zdobywa się Śnieżkę, czy Turo – sedno tkwi w drodze.
I właśnie o to chodzi – żeby wzbudzać ciekawość, zasiać pytanie, które prowadzi dalej niż granice regionu.
Turo de la Rovira, z którego roztacza się panorama Barcelony godna pocztówek i marzeń, ma swoją historię punktu widokowego, a wcześniej – wojskowej baterii przeciwlotniczej. Właśnie tam nasz kamyczek znalazł miejsce. I może nie bez powodu – bo i w Karkonoszach punkty widokowe to świętość. A iż z innych gór? Góry to przecież jedna rodzina &ndash