Ależ oni się spieszą! Unia Europejska uznała najwidoczniej, iż jej priorytetem jest zalanie rynków ukraińską żywnością. Bo tak, jak w każdej niemal sprawie Bruksela ślimaczy się latami, tak tutaj mamy zapewnienie, iż liberalizacja handlu z Kijowem wejdzie w życie „tak gwałtownie jak to możliwe”.
30 czerwca, ostatniego dnia polskiej prezydencji w UE, Komisja Europejska ogłosiła, iż osiągnęła porozumienie w sprawie liberalizacji handlu z Ukrainą. Nie podano szczegółów. Rolnicy mieli się zadowolić informacją, iż będą określane kwoty sprowadzanej żywności a Ukraińcy mają przystosowywać swoją produkcję do europejskich norm.
Zapisy korzystne dla Kijowa
Szybko okazało się, iż kwoty są dla strony ukraińskiej nader korzystne. Na przykład, jak podawał specjalistyczny portal farmer.pl, w wypadku cukru wynosi ona aż 100 tysięcy ton – przed wojną było to 20,6 tys. ton. Teraz okazuje się, iż do końca lipca nie tylko mają być gotowe szczegóły umowy, ale też ma ona zacząć obowiązywać!
Błyskawiczne tempo
„Ciekawe dlaczego? Tempo jest błyskawiczne. Takie przed wakacyjne, aby temat nie był szeroko omawiany. Co symptomatyczne też w czasie żniw, kiedy rolnicy mają najwięcej pracy” – zastanawia się na portalu farmer.pl publicystka Małgorzata Tyszka.
– Jeszcze niedawno Ministerstwo Rolnictwa zapewniało polskich rolników, iż nie będzie liberalizacji handlu z Ukrainą, teraz okazuje się, iż nie dość, iż polska prezydencja zawaliła temat, to jeszcze nowe warunki wejdą w życie nie od przyszłego roku, ale „tak gwałtownie jak to możliwe” – komentuje posłanka PiS Anna Gembicka.
Jeszcze niedawno Ministerstwo Rolnictwa zapewniało polskich rolników, iż nie będzie liberalizacji handlu z Ukrainą, teraz okazuje się, iż nie dość, iż polska prezydencja zawaliła temat, to jeszcze nowe warunki wejdą w życie nie od przyszłego roku, ale „tak gwałtownie jak to możliwe”.… pic.twitter.com/hsQw4Am52M
— Anna Gembicka (@AnnaGembicka) July 16, 2025