Zanim szkodnik zje buraki na plantacjach. Rolnicy z całej Lubelszczyzny protestowali w Werbkowicach

kronikatygodnia.pl 9 godzin temu
Rolniczy protest w Werbkowicach zorganizowano przeciwko bezczynności osób z resortu rolnictwa, a także z Krajowej Grupy Spożywczej (dawniej holding „Polski Cukier”) oraz działaczy Związku Plantatorów Buraka Cukrowego. Ten brak działania dotyczy dramatycznego ataku szkodnika szarka komośnika, który na plantacjach buraków cukrowych powoduje coraz większe straty.– Na około 18 tys. ha z zasiewami buraka cukrowego jakieś 2 tys. ha zostało przesianych z uwagi na występowanie w uprawach szkodnika szarka komośnika – informują działacze Towarzystwa Rolniczego Ziemi Hrubieszowskiej.Na Lubelszczyźnie tysiące hektarów buraka cukrowego trzeba było przesiać. Szarek komośnik to niewielki chrząszcz, wcześniej powodował mniejsze szkody, bo powstrzymywały go chemiczne zaprawy, a w tej chwili wprost pustoszy plantacje. Ta zmiana wynika z wycofania z ochrony skutecznych środków do zwalczania tego szkodnika.PRZECZYTAJ: Gm. Dorohusk. Przewoźnicy wrócili na granicę. Dobija ich wojna i "system"Żniwo zbiera mały chrząszcz o wyglądzie PredatoraSzarek komośnikWycofano tiametoksam i klotianidynę – te substancje przez wiele lat stosowano do przygotowywania zapraw nasiennych do buraków cukrowych. Chroniły one roślinę, zanim larwa czy dorosły szkodnik zdążyły ją zaatakować.– Po decyzji Unii Europejskiej z 2018 r. substancje te zostały zakazane, jak tłumaczono – w trosce o owady zapylające rośliny. Po tej decyzji zostało nam jedynie obserwować, jak szarek pasożytuje na świeżo wschodzących burakach cukrowych – narzekają rolnicy. – w tej chwili nie ma skutecznych zamienników, a dopuszczone środki ochrony działają słabiej, później i krócej. Mechaniczne zwalczanie tego szkodnika na tysiącach hektarów upraw jest nierealne. Niektóre kraje wprowadzały derogacje (czyli zmiany norm w przepisach dotyczących środków stosowanych na szkodnika, np. Francja, Niemcy), a Polska – mimo monitów – nie poszła tą drogą. Ministerstwo Rolnictwa ciągle analizuje, obserwuje, ocenia… Ale reakcji brak. Natomiast największymi poszkodowanymi w wyniku strat wywołanych przez szarka komośnika są plantatorzy buraków cukrowych – uważają rolnicy protestujący w Werbkowicach.Cukrownia nie jest temu winnaUczestnicy protestu podkreślają, iż Cukrownia Werbkowice nie odpowiada za decyzje polityczne i nie jest źródłem problemu.– To zakład, który dla wielu plantatorów był i jest ważnym partnerem. Jednak to właśnie tu skupia się konflikt interesów. Brak skuteczniejszych środków ochrony buraków prowadzi do strat w plonach, a te z kolei skutkują zmianami w kontraktach, a te prowadzą do frustracji rolników i cukrowników – tłumaczą uczestnicy protestu przed cukrownią w Werbkowicach.– Ale należy podkreślić, iż kontakt i kooperacja z tutejszą cukrownią są na najwyższym poziomie. Dyrekcja cukrowni cały czas z nami współpracuje. Nasze pisma i postulaty innych organizacji trafiają do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, ale nie docierają do osoby decyzyjnej – zaznacza Wiesław Sokołowski, wiceprezes Towarzystwa Rolniczego Ziemi Hrubieszowskiej.Zarówno związkowcy, jak i organizacje rolnicze oraz lokalne izby rolnicze – wszyscy informowali resort rolnictwa o sytuacji z szarkiem komośnikiem. Wysłano dziesiątki raportów. Sygnalizowano konieczność interwencji. Ale konkretnych odpowiedzi nie ma, a jeżeli są – to jedynie zdawkowe zapewnienia typu: „trwa monitoring sytuacji” i „rozważane są możliwe środki”.Rolnicy domagają się realnych narzędzi, takich jak tymczasowe przywrócenie wycofanych substancji do walki ze szkodnikiem.Rolnicy mogą odczuć import z UkrainyProblemem rolników jest liberalizacja handlu z Ukrainą. Obecne przepisy wygasają z końcem czerwca, a nie ma konkretów dotyczących ich przedłużenia. Zapewnienia o „mechanizmach bezpieczeństwa” są jedynie deklaratywne: zboże z Ukrainy wciąż wpływa na polski rynek, a mechanizmy kontroli – w ocenie rolników – albo są fikcją, albo działają z dużym opóźnieniem.PRZECZYTAJ TEŻ: Hrubieszów: Protest przed pośredniakiem i starostwem. „Solidarność” przeciwko nierównemu traktowaniu pracowników– Polska wieś nie oczekuje zamykania granic, a domaga się uczciwej konkurencji. Tylko jak ją osiągnąć, o ile produkcja rolna po tamtej stronie Bugu odbywa się bez stosowania norm środowiskowych, bez rygorów dotyczących zwierząt, bez kosztów certyfikacji czy nadzoru fitosanitarnego? – pytają retorycznie rolnicy protestujący w Werbkowicach.Do tego wszystkiego dochodzi widmo porozumienia Mercosur (unijnego układu handlowego z krajami Ameryki Południowej). – jeżeli porozumienie wejdzie w życie, czeka nas zalew taniej wołowiny, drobiu, cukru i soi z Brazylii oraz Argentyny. Produktów tych nie obowiązują europejskie standardy jakościowe i środowiskowe, a będą konkurować ceną z polskim rolnictwem – uważają organizatorzy protestu ze Towarzystwa Rolniczego Ziemi Hrubieszowskiej.Stowarzyszenie utworzyli rolnicy z powiatu hrubieszowskiego. Działalnością nawiązuje do Towarzystwa Rolniczego Hrubieszowskiego – fundacji powołanej przez księdza Stanisława Staszica w 1816 r. na terenie ówczesnego powiatu hrubieszowskiego.Aktywność Stowarzyszenia obejmuje działania lokalne na rzecz rozwoju wsi i rolnictwa, poprawiające pozycje społeczne, ekonomiczne i kulturalne mieszkańców wsi, a także rozwój przedsiębiorczości na terenach wiejskich, restrukturyzację oraz modernizację rolnictwa. Stowarzyszenie realizuje te cele poprzez działalność szkoleniową, doradczą i wydawniczą, organizację seminariów, spotkań oraz konferencji. Siedzibą Stowarzyszenia jest Hrubieszów. Prezesem zarządu został Marek Gawron, a pierwszym wiceprezesem Wiesław Sokołowski, natomiast drugim wiceprezesem jest Ireneusz Solak.
Idź do oryginalnego materiału