W pierwszej części artykułu będącego polemiką z tekstem portalu Onet na temat funkcjonowania „BOA” pisaliśmy m.in. o braku podstaw do formułowania zarzutu dotyczącego istnienia rzekomego buntu w jednostce. Analizowaliśmy też kwestię niedoborów kadrowych wśród operatorów Centralnego Pododdziału Kontrterrorystycznego Policji.
Wskazywaliśmy ponadto, iż przyczyną eskalacji konfliktu osobistego, który odbija się negatywnie na reputacji „BOA” w mediach jest styl zarządzania jednostką uprawiany przez D. Ziębę. W drugiej części tekstu zajmiemy się zaś przede wszystkim kwestią awansu dowódcy. Rozdzielimy przy tym sprawę promocji na stopień generalski, od objęcia przez niego zwierzchnictwa nad formacją.
Oprócz tego, poruszymy także podnoszone przez Onet wątpliwości dotyczące nepotyzmu w CPKP, udziału operatorów tej jednostki w spocie wyborczym M. Opioły, a także rzekomego ujawnienia przez D. Ziębę „tajników pracy” jednostki. Opiszemy Wam również to, jak wygląda infrastruktura szkoleniowa jednostki.
Na koniec wymienimy kilka pozytywnych zmian, które zaszły w „BOA” w okresie, w którym to pododdziałem dowodził obecny zwierzchnik kontrterrorystów. Rozmówcy Onetu kompletnie pominęli bowiem ten aspekt jego kadencji.
D. Zięba jest pierwszym oficerem w historii polskich jednostek KT, który otrzymał nominację na stopień generała. Nie miejmy przy tym złudzeń – w naszych realiach awans ten nie byłby możliwy bez uzyskania pozytywnej rekomendacji ze strony Komendanta Głównego Policji, a także odpowiedniego poparcia politycznego.
Czy istnieją jednak podstawy do tego, aby domniemywać iż awans zawodowy obecnego dowódcy „BOA” nastąpił w oderwaniu od podstaw merytorycznych? Naszym zdaniem – nie.
Czy D. Zięba awansował jedynie dzięki „koneksjom”?
Awans D. Zięby rzeczywiście nastąpił w trybie nadzwyczajnym, ale wiązał się z dosyć specyficznymi okolicznościami, które to opisywaliśmy już na łamach bloga. Objęcie stanowiska przez obecnego dowódcę „BOA” nie zostało więc odebrane w jednostce jako coś szczególnie niezwykłego.
Co więcej, D. Zięba jest doświadczonym szturmanem i nie można odmówić mu tego, iż zna się na „robocie”. W CPKP służy od wielu lat, piastując kolejno stanowiska na różnych szczeblach dowodzenia. Z naszej wiedzy wynika również to, iż zanim D. Zięba został zwierzchnikiem pionów KT, nie posiadał on żadnych relacji z Komendantem Głównym Policji – J. Szymczykiem.
Z racji wykonywanej w tej chwili funkcji naturalnym jest jednak to, iż nawiązał z nim później znajomość. Wydaje nam się również, iż plotki dotyczące wspólnych treningów kolarskich obecnego dowódcy „BOA” i Komendanta Głównego są przesadzone. Dlaczego? Z prostego powodu. D. Zięba zalicza się do grona „wyczynowców”, natomiast J. Szymczyk po prostu jeździ sobie na rowerze
Warto również podkreślić jeszcze jedną rzecz. Poprzedni KGP – Z. Maj zamierzał całkowicie zlikwidować CPKP. D. Zięba nie zgadzał się z tymi planami i walczył o to, aby utrzymać funkcjonowanie jednostki. Z pomocą przyszła mu stosunkowo szybka dymisja Z. Maja, którego to na stanowisku zastąpił J. Szymczyk. Nie był on zaś zwolennikiem rozwiązania „BOA”.
Awansu D. Zięby nie można również rozpatrywać w oderwaniu od trwającej w okresie obejmowania przez niego dowództwa nad jednostką, reformy systemu kontrterrorystycznego.
Wojsko Polskie ma znacznie więcej generałów niż Policja
Musicie zaś wiedzieć, iż w środowisku wyższych rangą oficerów Policji pokutuje przekonanie o tym, iż liczba istniejących w formacji etatów generalskich w porównaniu do Wojska Polskiego jest zbyt niska. I dysponują oni argumentami na poparcie tej tezy.
W „zielonych” generałów jest bowiem około setka, natomiast w „niebieskich” mniej niż 30. Liczebność obydwu formacji jest przy tym zbliżona. Dlatego Policja dąży do podniesienia liczby najwyższych rangą dowódców, służących w jej szeregach. Jednym z elementów reformy systemu KT miało być więc umożliwienie dowódcy „BOA” awansu na stopień generalski.
Część wysokich rangą oficerów Policji wskazuje również na to, iż w myśl Ustawy o Policji zwierzchnik „BOA” jest jednocześnie zwierzchnikiem wszystkich pododdziałów KT w Polsce. A to by oznaczało, iż odpowiednikiem dowódcy „BOA” jest w Wojsku Polskim dowódca Komponentu Wojsk Specjalnych. Ten, pełni zaś swoją funkcję w randze… generała.
Oprócz tego, zgodnie z obowiązującą w tej chwili strukturą Policji, CPKP „BOA” jest umiejscowione w jej hierarchii na podobnym poziomie co Komendy Wojewódzkie. W przypadku komendantów tych jednostek organizacyjnych dopuszcza się zaś możliwość promocji na stopień generalski.
Do tego dochodzi jeszcze istniejące w polskim sektorze bezpieczeństwa zjawisko w postaci przywiązywania zbyt dużej uwagi do posiadanego przez danego funkcjonariusza/żołnierza stopnia.
„Pan jest tylko pułkownikiem? A to ja z panem rozmawiać nie będę…”
Nadmierne „pompowanie” stopni przekłada się bowiem na związane z tym aroganckie zachowania części oficerów. W historii CPKP „BOA” zdarzały się już bowiem historie, w których to niektórzy generałowie z wojska podchodzili niechętnie do rozmowy z dowódcą tej jednostki policyjnej, gdyż…
Dowiedzieli się, iż posiada on stopień odpowiadający w armii „jedynie” stopniowi pułkownika. A więc oni nie będą rozmawiać z „takim człowiekiem”. Podobna sytuacja przydarzyła się też naszemu koledze – podoficerowi Wojsk Specjalnych podczas jednego ze szkoleń w USA. Postanowił on uciąć sobie przy posiłku pogawędkę z wysokiej rangi oficerem armii sojusznika.
Amerykanin nie widział w tym nic złego. Za to siedzący przy stoliku obok polscy oficerowie nie omieszkali później skomentować zachowania kolegi: „W dup… mu się chyba poprzewracało. Tak sobie po prostu gada z ich oficerem?”
Podejście do stopni w sektorze bezpieczeństwa
Opisane wyżej zjawisko występuje częściej w wojsku niż w służbach. W tym drugim przypadku stopnie są bowiem w znacznie mniejszym zakresie przypisane do stanowisk. Dlatego oficer młodszy może w służbach objąć znacznie wyższe stanowisko, niż ma to miejsce w armii. Historia zna już choćby takie przypadki, w których to oficerowie młodsi zostawali szefami całej formacji
Z kolei w wojsku taka osoba może z reguły liczyć co najwyżej na pełnienie roli dowódcy kompanii. I generalnie podoba nam się ta istniejąca w służbach elastyczność. Uważamy też, iż podobne zasady powinno się powoli implementować w wojsku. Zwłaszcza w kontekście etatów specjalistycznych.
Naszym zdaniem, nie ma bowiem sensu tworzenie szklanego sufitu dla najzdolniejszych osób. jeżeli kandydatura danej osoby broni się pod względem merytorycznym, to czemu mielibyśmy nie powierzyć jej pełnienia określonej funkcji tylko dlatego, iż posiada za niski stopień?
Co więcej, uważamy iż sytuacja, w której w kierownictwie formacji zasiada kombinacja „młodych wilków” i „starych wyjadaczy” mogłaby przynieść dobre rezultaty. Pierwsi charakteryzują się bowiem świeżym spojrzeniem, ambicją i motywacją. Natomiast drudzy mogliby wnieść do tej układanki doświadczenie i wiedzę, studząc niekiedy „gorące głowy” młodszych kolegów.
W przypadku gdyby dowodzenie nad jednostką objął gość w stopniu np. majora, powiedzielibyśmy więc tak: „nie ma problemu”. Najwyraźniej chłop jest mega zdolny i zyskał uznanie ze strony przełożonych.
Wymagałoby to jednak równoległej przebudowy całego systemu przyznawania stopni i awansów w wojsku i służbach. najważniejsze znaczenie musiałyby zaś odgrywać w nim kryteria kompetencji, wizji i skuteczności w działaniu. Tylko to dawałoby bowiem nadzieję na „przewietrzenie” skostniałego i sztywnego sposobu myślenia.
Alternatywą jest z kolei wypośrodkowanie polityki w zakresie przyznawania awansów w stopniu pomiędzy różnymi formacjami.
Jaka jest optymalna liczba generałów?
Nadmierny wzrost liczby generałów nie przekłada się jednak na zwiększenie umiejętności efektywnej realizacji zadań danej formacji. Prowadzi jednocześnie do zaciemniania procesu podejmowania decyzji, zmniejszonej odpowiedzialności za ich konsekwencje, a także niepotrzebnego rozrostu biurokracji.
W strukturze cierpiącej na nadmiar wysokich rangą oficerów, podejmowanie rutynowych decyzji przeradza się więc w skomplikowane procedury. Sprzyja też przyrostowi zbędnych szczebli dowodzenia wydłużających obieg „kwitów” i w efekcie cały proces decyzyjny.
W tego typu formacjach dochodzi również do nieuzasadnionego wzrostu wydatków publicznych. Wiążą się one m.in. z wysokimi uposażeniami generałów, czy też koniecznością utrzymywania ich personelu pomocniczego.
Amerykanie już w 2017 r. alarmowali więc, iż w ich siłach zbrojnych służy zbyt wielu generałów. Proporcja najwyższych rangą oficerów do innych żołnierzy wynosiła tam wtedy 1:1,400. Z kolei w tej chwili w US Army służy 291 generałów, co daje współczynnik na poziomie ok. 1:1,600 żołnierzy.
Przy liczebności WP wynoszącej ok. 110 tys. personelu, stosunek liczby generałów do żołnierzy kształtuje się na poziomie ok. 1:1,170. W Policji wynosi on zaś ok. 1: 3,350. Z drugiej strony, w okresie trwania drugiej Wojny Światowej ten sam stosunek w armii USA wynosił 1: 6,000 żołnierzy. I jakoś to działało
Należy więc dążyć do minimalizacji liczby generałów w wojsku i służbach. Problemem jest jednak to, iż ciężko jest określić dokładnie, ilu takich oficerów jest potrzebnych w odniesieniu do wielkości całej formacji. Naszym zdaniem, stopnie generalskie powinny być co do zasady zarezerwowane dla osób dowodzących znaczącymi siłami.
Utworzenie takiego etatu powinno też wiązać się z zaistnieniem wyzwania na poziomie strategicznym, które to podporządkowana generałowi struktura powinna być w stanie zaadresować.
Etatów generalskich nie należy więc przyznawać w sytuacjach, w których to sankcjonują one nadmierny rozrost struktur sztabowych. Podobnym błędem jest tworzenie nowych dowództw, których to istnienie nie jest niezbędne na poziomie strategicznym. Wątpliwości budzi ponadto przyznawanie najwyższych stopni szefom komórek analitycznych, czy prawnych.
„Ekspresowe” awanse w służbach
Można więc dyskutować nad tym, czy dowódca „BOA” powinien pełnić swoją funkcję w stopniu generała, czy też nie. Ciężko jest bowiem stwierdzić jednogłośnie, czy minimalizacja liczby najwyższych stopniem oficerów powinna zatrzymać się w Policji na poziomie dwudziestu, trzydziestu, czy pięćdziesięciu etatów generalskich.
Doświadczenie wojska uczy jednak, iż wszystko powyżej tej ostatniej liczby należałoby już jednak uznać za nadmiar dowódców prowadzący do narastania w służbie nieefektywności. Pozostaje więc mieć nadzieję, iż podniesienie rangi stanowiska dowódcy „BOA” wynikało z realnych potrzeb Policji. Uważamy bowiem, iż błędem jest tworzenie rozwiązań organizacyjnych pod konkretną osobę.
Nie ulega jednak przy tym wątpliwości, iż D. Zięba objął zwierzchnictwo nad CPKP w wyniku uznania dla jego kompetencji, a nie koneksji. Zdradzimy Wam też pewną „insajderską” informację: w okresie prac nad reformą systemu KT w Polsce, obecny dowódca „BOA” był przeciwnikiem nadawania zwierzchnikowi tej formacji stopnia generała.
Obawiał się on bowiem tego, iż ten symboliczny w znacznej mierze krok może odwrócić uwagę od tego, co jest sednem sprawy i uniemożliwić realizację zmian instytucjonalnych. Z perspektywy czasu, trzeba więc przyznać, iż obawy D. Zięby były uzasadnione.
Tym bardziej, iż Policja sama dostarczyła Onetowi argumentów stosując w przypadku dowódcy „BOA”, budzące słuszne wątpliwości, nadzwyczajne tempo promocji na poszczególne stopnie. Wpisuje się ono w złą praktykę przyznawania „ekspresowych” awansów na wyższe stopnie służbowe oficerom, którzy obejmują wysokie stanowiska. Bo tak by „wypadało”.
Warto jednak oddać D. Ziębie to, iż w przeciwieństwie do przynajmniej niektórych innych oficerów, wcale nie miał on „parcia” na zostanie generałem. Decyzja ta została jednak podjęta przez Komendanta Głównego Policji w imię systemowego zwiększania rangi dowódców poszczególnych jednostek organizacyjnych.
Jednostka to nie prywatny folwark
Prawdą jest też to, iż obecny dowódca CPKP „BOA” zna od wielu lat Czesława Langego, gdyż obaj panowie uprawiali wyczynowo kolarstwo. Sprawę zaproszenia starszego kolegi na „gościnne” strzelanie w jednostce rzeczywiście powinno się więc wyjaśnić w zakresie odpowiedzialności dyscyplinarnej.
Potwierdzamy również doniesienia Onetu dotyczące służby brata D. Zięby w „BOA”. Sytuacja ta wymaga jednak uzupełnienia. Obaj panowie trafili bowiem do jednostki wiele lat temu. Młodszy brat D. Zięby pozytywnie zaliczył rekrutację, a następnie kurs podstawowy. Odbyło się to w okresie, w którym obecny dowódca znajdował się jeszcze bardzo nisko w hierarchii formacji.
Z tego też względu nie mógł on w jakikolwiek sposób „wspomóc” kariery brata. Obaj panowie nigdy nie służyli też razem w tym samym wydziale. Potencjalny konflikt interesu pojawił się dopiero wtedy, gdy D. Zięba wszedł do ścisłego kierownictwa „BOA”. Wtedy bowiem stał się on przełożonym swojego brata.
Uważamy, iż w takich sytuacjach rodzeństwo powinno być zmuszone do podjęcia następującej decyzji. Albo D. Zięba odmawia przyjęcia awansu, albo go przyjmuje, ale wiąże się to z jednoczesnym przeniesieniem jego brata do innej jednostki – np. do warszawskiego pododziału KT z Komendy Stołecznej Policji.
Udział operatorów „BOA” w spocie wyborczym M. Opioły
Zgadzamy się ponadto z wymienionymi w artykule zastrzeżeniami dotyczącymi udziału operatorów CPKP „BOA” w spocie wyborczym M. Opioły. Za pozytyw tej sytuacji poczytujemy ponadto reakcję społeczną, która doprowadziła do tego, iż wspomniany poseł musiał zrezygnować z funkcji przewodniczącego Komisji do spraw Służb Specjalnych.
Tego przypadku również nie należy jednak rozpatrywać w oderwaniu od realiów, w jakich funkcjonują wysocy rangą oficerowie polskich służb i wojska. A wyglądają one w ten sposób, iż gdyby D. Zięba nie miał dobrych relacji z M. Opiołą to prawdopodobieństwo zakupu przez Policję wymienionych w spocie Black Hawków uległoby zmniejszeniu.
Niestety funkcjonujące w Polsce rozwiązania systemowe nie dają nadziei na poprawę sytuacji związanej z nadmiernym uzależnieniem dowódców i szefów służb od polityków. Sprzyjają temu m.in. rozwiązania instytucjonalne, takie jak ścisła zależność budżetowa poszczególnych formacji od dobrej woli polityków, czy też brak kadencyjności.
Obecna temperatura sporów politycznych, w których to miarą „dobrego” rozwiązania są sympatie polityczne sprzyja zaś przyzwoleniu na upartyjnianie poszczególnych instytucji państwa. Wszystko to sprawia, iż póki co wysocy rangą dowódcy albo cieszą się sympatią poszczególnych członków obozu władzy, albo… mogą okazać się nieskuteczni w zarządzaniu formacją lub choćby utracić stanowisko.
Takie sytuacje jak ta z udziałem kontrterrorystów w spocie wyborczym M. Opioły nie powinny być akceptowane. Są one jednak przejawem systemu, w którym to na zaspokajanie potrzeb danej służby wpływa nie racjonalna kalkulacja, a dobry klimat polityczny. Pamiętajmy więc również o tym, aby niezależnie od sympatii partyjnych wspierać dowódców, którzy popadli akurat w „niełaskę”.
Wykorzystanie „BOA” podczas strajku kobiet
Jeśli chodzi o wykorzystanie CPKP „BOA” podczas tzw. strajku kobiet to pisaliśmy już o tym w sposób obszerny w innym artykule. Uważamy bowiem, iż przekaz który przedostał się do opinii publicznej został znacząco zniekształcony. Tutaj ograniczymy się więc jedynie do kilku drobnych uwag.
Po pierwsze, odpowiedzialność dyscyplinarna za zachowanie funkcjonariuszy „BOA” podczas protestu groziłaby ewentualnie dowódcy podoperacji, w ramach której służbę pełnili kontrterroryści. Jako dowódca jednostki, D. Zięba nie mógł zaś odmówić wykonania rozkazu w postaci zatwierdzenia samego skierowania CPKP do działania.
Wykorzystanie pododdziałów KT do zabezpieczenia demonstracji nie jest bowiem niezgodne z prawem. Zgadzamy się przy tym z tym, iż „BOA” nie powinno być wykorzystywane do tego typu działań. Poprzednicy D. Zięby również próbowali przekonywać do takiego punktu widzenia przełożonych. Czasem się to udawało, a czasem nie.
Prawdą jest również to, iż zgodnie z informacjami zawartymi w artykule Onetu wyciąganie osób z tłumu było ćwiczone przez jednostki KT przed odbywającymi się w Polsce Mistrzostwami Europy w piłce nożnej. kooperacja z oddziałami prewencji nie była zaś przygotowywana w podobny sposób przed tzw. strajkiem kobiet.
Ujawnienie tajników pracy przez D. Ziębę i zła organizacja noclegu
Absurdalnym jest dla nas za to zarzut rzekomego “sprzedania” tajników pracy „BOA” przez D. Ziębę. Wspominając o tym, iż tarcza balistyczna nie chroni nóg, dowódca CPKP nie powiedział niczego, czego przestępca bez poważnej wady wzroku sam by nie był w stanie zaobserwować
Zdradzeniem wrażliwych szczegółów działania kontrterrorystów byłoby np. gdyby D. Zięba opowiadał o tym, jak wygląda taktyka sprawdzania pomieszczeń z użyciem wspomnianej tarczy lub poruszania się po korytarzu.
Strój, o którym mowa w artykule Onetu (zakładamy, iż chodzi o IDASa), a mający stanowić według rozmówców portalu „ochronę” nóg w rzeczywistości nie chroni ponadto przed pociskiem kalibru 7.62. Protekcja obejmuje co najwyżej działanie pocisków kalibru 9mm i ewentualnych odłamków (można to sprawdzić na oficjalnych stronach producentów tego rodzaju wyposażenia, a więc nie ujawniamy nic tajnego :)).
Naszym zdaniem, rozmówcy Onetu naginają lekko fakty, aby tylko udowodnić z góry przyjętą tezę. Wiedzą przy tym, iż ogromna większość czytelników nie będzie posiadała tak szczegółowej wiedzy, aby być w stanie zweryfikować podawane przez nich informacje. Prawdziwa jest z kolei przytoczona w artykule historia ze spaniem „BOA” w namiotach, ale też… bądźmy poważni.
Będziemy czynić zarzuty dowódcy jednostki z tego tytułu, iż pękła rura i szturmani musieli się przenieść do dwu, a nie trzygwiazdkowego hotelu? Życie… Przypominamy również, iż mówimy o operatorach jednostki specjalnej – naprawdę nie potrzebują oni do spania wygodnej „podusi”
Zasługi D. Zięby w okresie dowodzenia „BOA”
Jednostronność artykułu Onetu polega naszym zdaniem m.in. na tym, iż rozmówcy portalu pomijają w nim pozytywne obszary działalności D. Zięby. A te bez wątpienia istnieją. Przede wszystkim, dokończył on z powodzeniem transformację sekcji i pododdziałów AT w SPKP, a BOA KGP w pododdział centralny CPKP „BOA”.
Ponadto, za kadencji obecnego dowódcy pionów KT przekształcono dodatek specjalny (wynoszący maksymalnie 450 zł) w dodatek kontrterrorystyczny, którego wartość min. to 500 zł, a maks. 1500 zł. Jest to zaś czynnik, który powinien mieć przełożenie na umiejętności pozyskiwania nowych kandydatów i retencji obecnych operatorów w jednostce.
D. Zięba wprowadził również do użycia, przygotowywane od dłuższego czasu przepisy szczególne, w tym o specjalnym użyciu broni. O zaletach tego rozwiązania w przypadku jednostek specjalnych możecie zaś posłuchać w jednym z odcinków naszego podcastu.
Innym rozwiązaniem wdrożonym w ostatnim okresie w „BOA” była kompleksowa instrukcja wykorzystania śmigłowców przez pododdziały KT. Jest ona prawdopodobnie jedynym tego typu dokumentem wprowadzonym do tej pory w służbach. Z zawartej tam wiedzy korzystają również niektóre formacje Wojsk Specjalnych.
Nie jest również w „BOA” tak źle z infrastrukturą szkoleniową, jak mogłoby to wynikać z tekstu Onetu.
Infrastruktura szkoleniowa „BOA”
W ostatnim czasie powstała bowiem w jednostce instrukcja odnosząca się do wyszkolenia strzeleckiego. Na tej podstawie prowadzone są zaś zajęcia unifikacyjne z funkcjonariuszami wszystkich SPKP. Co prawda, pandemia COVID wpłynęła negatywnie na intensywność prowadzonych szkoleń, ale nie jest to problem obecny wyłącznie w CPKP.
„BOA” rzeczywiście dalej narzeka też na brak strzelnicy. Ciężko jednak winić o ten stan rzeczy D. Ziębę, gdyż jest to problem obecny w jednostce od wielu lat. I co ważniejsze – jest on w tej chwili rozwiązywany. W budowie jest bowiem zupełnie nowa strzelnica.
Swego czasu tłumaczyliśmy także to, iż posiadanie choćby najbardziej zaawansowanego miasteczka taktycznego przystosowanego do strzelania z różnych kalibrów broni nie rozwiązałoby całości potrzeb infrastrukturalnych „BOA”. adekwatne szkolenie wymaga bowiem treningu na różnych rodzajach środków transportu, a posiadanie własnych makiet każdego z nich jest nierealne.
Zaspokojenie potrzeb jednostki w zakresie „makiet” autobusów, wagonów metra, czy samolotów, na których ćwiczyć mieliby operatorzy CPKP jest też drogie. Swego czasu „BOA” miało np. możliwość przejęcia za darmo samolotu Boeing, którym to lądował kpt. Wrona bez podwozia. Okazało się jednak, iż sam transport z lotniska na Okęciu kosztowałby formację ponad 1 mln. PLN.
No i tyle było z nowego samolotu…
Rosnąca jakość wyposażenia pionów KT
Należy jednak przyznać, iż ogólna jakość wyposażenia pododdziałów KT systematycznie rośnie na przestrzeni ostatnich lat.
Tylko w ostatnim czasie zakupiono w „BOA” m.in. modułowe kamizelki kuloodporne. Są one co prawda dalekie od ideału, ale są kolejnym krokiem w kierunku personalizacji sprzętu pod operatorów KT. Nabyto ponadto pojazdy „Tur”, karabinki szturmowe, pistolety Glock nowej generacji, pistolety maszynowe z tłumikiem dźwięku, oraz pistolety do działań „low profile”.
W artykule przywołano też temat “przespania” resursu tarcz balistycznych. Jako dowódca, D. Zięba oczywiście odpowiada za funkcjonowanie jednostki. Ale po to ma on podwładnych specjalizujących się w danych dziedzinach służby, żeby nie musiał sam chodzić po magazynie i sprawdzać, czy dany sprzęt musi być wymieniony/naprawiony.
Warto też podkreślić, iż za prowadzenie zakupów sprzętu odpowiada pion logistyki KGP. I w przeszłości zdarzały się już przypadki, iż służący tam ludzie rozpisywali przetargi dopiero po tym, jak skończył się okres używalności danego sprzętu. Stało się tak pomimo „męczenia” kolegów z logistyki przez kierownictwo „BOA”.
Jakim więc dowódcą jest D. Zięba i czy należy go odwoływać? Sami oceńcie. Naszym zdaniem jednak, zawarta w artykule Onetu krytyka jest bardzo jednostronna. Na poziomie systemowym, mamy za to nadzieję, iż trwająca wokół „BOA” burza medialna będzie nauczką dla wszystkich dowódców w zakresie tego, jak nie należy rozwiązywać w jednostce konfliktów.